[b]
Tor.[/b] Ostatnio częstochowianie przegrali z kretesem na własnym stadionie z Fogo Unią Leszno 31:59. Reprezentanci "Lwów" jasno wskazywali, że to wina toru. Mecz miał status spotkania zagrożonego, więc za jego przygotowanie i ubicie w pełni odpowiadał komisarz. Miało to pozbawić podopiecznych Marka Cieślaka atutu własnej nawierzchni.
I w tym tkwi klucz do sukcesu w piątkowym pojedynku z Betard Spartą, bo po raz kolejny forBET Włókniarz otrzymał status meczu zagrożonego i nie mógł wiele zdziałać z torem. Czy Leon Madsen, Fredrik Lindgren i Matej Zagar będą w stanie pojechać na odpowiednim poziomie? Czy znów przez większą część spotkania będą poszukiwać optymalnych ustawień?
Czytaj także: Vaclav Milik znalazł dobry silnik
Podobno nic dwa razy w życiu się nie zdarza. Doświadczenia z ostatniego pojedynku ligowego powinny pomóc Włókniarzowi. Nawet jeśli nawierzchnia znowu będzie mocno ubita, nawet jeśli zwykle zawodnicy nie trenują na tak przygotowanym torze, to przejechali na nim piętnaście biegów w ubiegłą niedzielę i powinni wyciągnąć wnioski.
ZOBACZ WIDEO Stal Gorzów stawia na widowiska, ale nie jest to komfortowe dla zawodników z problemami
Inna kwestia, że w PGE Ekstralidze ostatnio sporo dyskutuje się o pogodzie. Bo przecież wrocławianie też mieli ostatnio epizod, gdy robili wszystko, by spotkanie z truly.work Stalą Gorzów nie doszło do skutku.
- Nie chcę się wypowiadać o plandece, bo nie wiem jak wtedy było we Wrocławiu. Na pewno wrocławianom nie było na rękę jechać tamtego spotkania, ale nie chcę też snuć teorii. Mam też swoje doświadczenia z plandeką i wiem, że przykrywanie już mokrej nawierzchni nie ma sensu - powiedział nam Rafał Dobrucki, były menedżer Betard Sparty.
Maciej Janowski. Właśnie kontuzja kapitana Betard Sparty sprawiła, że wrocławianie chcieli odwołać zawody z gorzowską Stalą. Kolejny mecz z Get Well Toruń pokazał, że może niepotrzebnie, bo… bez Janowskiego udało się rozgromić ekipę "Aniołów".
- Wydaje mi się, że Maciek swoją nieobecnością pomógł Betard Sparcie. Wzmocnił ją, motywował zawodników, powyciągał im silniki - komentował Jacek Frątczak, menedżer Get Well.
W czwartek Janowski odbył trening na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu i jest szykowany do występu w Częstochowie. Jego start może być kluczowy dla losów spotkania. - Nie będziemy niczego przyspieszać i ryzykować - zapewniał ostatnio menedżer Dariusz Śledź, który przy tym twierdził, że plan jest taki, aby Janowski pojechał pod Jasną Górę.
Czytaj także: Gleb Czugunow zyskał pewność siebie
Janowski jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, że ma świadomość tego, że przedwczesny powrót na motocykl jest bez sensu. Skoro czuł się na siłach, by trenować, to w ciemno można założyć jego solidny występ w Częstochowie. Tyle że ostatnio Max Fricke i Jakub Jamróg pojechali świetne zawody, bo korzystali z silników Janowskiego.
Gdy przeciwko Włókniarzowi wrócą na własny sprzęt, może nie być tak różowo. Wtedy może okazać się, że rację miał Frątczak, który mówił o tym, że kontuzja Janowskiego wzmocniła Betard Spartę. Chyba, że Janowski znalazł w warsztacie jeszcze kilka dobrych silników i ponownie wspomoże kolegów.
- Mecz z Get Well Toruń pokazał dobitnie, że przy sprzętach Maxa i Kuby trzeba jeszcze popracować - ocenił Śledź.