PGE Ekstraliga: Maciej Janowski pokazał, ile znaczy kapitan. Powrót na mecz w Częstochowie niewykluczony

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Maciej Janowski, Maksym Drabik
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Maciej Janowski, Maksym Drabik

- To jest prawdziwy kapitan - takimi słowami menedżer Dariusz Śledź opisał zachowanie Macieja Janowskiego. Kontuzjowany lider Betard Sparty Wrocław wsparł sprzętowo kolegów z zespołu, co pomogło w zwycięstwie nad Get Well Toruń 54:36.

Ostatnie tygodnie nie były łatwe dla Betard Sparty Wrocław. Najpierw drużyna z Dolnego Śląska przegrała w Grudziądzu, a na dodatek w tym spotkaniu straciła Macieja Janowskiego, który nabawił się kontuzji barku. Bez swojego lidera wrocławianie ponieśli porażkę w kolejnym spotkaniu w Gorzowie.

Dlatego też ekspertów typowała, że Betard Sparta nie poradzi sobie na własnym torze z Get Well Toruń. Tymczasem pełna mobilizacja w szeregach gospodarzy sprawiła, że rywala udało się odprawić z kwitkiem.

Czytaj także: Przemysław Termiński nie przebiera w słowach
- Obawialiśmy się tego meczu, bo jechaliśmy w osłabieniu. Cała drużyna stanęła na wysokości zadania. Maciek użyczał sprzętu, pomagał kolegom. Trzeba mu za to podziękować. To jest prawdziwy kapitan. Zaliczka przed rewanżem jest dobra. Możemy myśleć o bonusie albo może nawet czymś więcej - powiedział w rozmowie z nami Dariusz Śledź, menedżer Betard Sparty.

ZOBACZ WIDEO Historyczny sukces Piasta Gliwice! Zobacz fetę po zdobyciu mistrzostwa Polski

Z pomocy Janowskiego skorzystali Max Fricke i Jakub Jamróg, którzy do tej pory najmocniej zawodzili oczekiwania kibiców i działaczy. - Tej pomocy było tyle samo. Max Fricke dostał kompletny motocykl Maćka, Kuba Jamróg skorzystał z jego silnika - wyjaśnił Śledź.

Występ Fricke i Jamroga przeciwko "Aniołom" jest najlepszym dowodem na to, że obaj zawodnicy są w stanie punktować na dobrym poziomie w PGE Ekstralidze. Klucz do sukcesu tkwi ich w motocyklach. - Trzeba coś popracować nad ich maszynami. Bo ten mecz pokazał, że chłopacy potrafią jechać. Tyle że w PGE Ekstralidze trzeba dysponować sprzętem z najwyższej półki - ocenił menedżer wrocławskiej ekipy.

Na swoich silnikach w niedzielę pojechał za to Vaclav Milik i nie zanotował najlepszego występu. - Milik skakał, zmieniał motocykl w trakcie zawodów, ale widzimy, że u niego też jest lepiej. On bardzo chce. To jest dobry sygnał. Postaramy się mu pomóc, aby u niego był też progres - zapewnił Śledź.

Czytaj także: Kac po Grand Prix. Włókniarz ma problem 

Wrocławianie kolejny mecz rozegrają już w najbliższy piątek. Ich rywalem na wyjeździe będzie forBET Włókniarz Częstochowa. Niewykluczone, że w tym spotkaniu w składzie Betard Sparty pojawi się już Janowski.

- Wszyscy trzymamy za to kciuki. Chcemy, aby był z nami w Częstochowie. Natomiast nie wiem jak będzie, zobaczymy - podsumował Śledź.

Komentarze (7)
avatar
sympatyk żu-żla
20.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jazda zawodnika na lepszym sprzęcie też robi swoje,Czy Sparta wygra z Częstochową ,Zobaczymy jak pojada zawodnicy .Należy sobie wziąć pod uwagę Lwy mają silniejszy skład niż Toruń. 
avatar
DonLemon ACM and CKM
20.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Recepta dla Sparty na tytuł. Janowski załatwia sprzęt, reszta ekipa najmuje :)
Tak poważnie, to może lepiej jak Maciek w tym meczu pojedzie, może nie będzie się tak dzielił sprzętem, zawsze to
Czytaj całość
avatar
Only Retro Speedway
20.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No chyba nikt nie myślał że Jamróg, a zwłaszcza Fricke jest takim dnem. 
avatar
barabasz
20.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na silnikach Maćka Fricke i Jamróg pokazali klasę czyli problem ich leży w sprzęcie!! 
Lukaz
20.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przecież on nie robi tego za darmo Za każdy bieg na jego silniku dostaje kasę