PGE Ekstraliga. Jakub Jamróg nie ma pretensji do Maxa Fricke'a. W Grudziądzu takie rzeczy się zdarzają

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Jakub Jamróg
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Jakub Jamróg

Jakub Jamróg nie może zaliczyć swojego występu w Grudziądzu do udanych. Zawodnicy trenera Dariusza Śledzia przegrali na trudnym terenie 40:50, a 28-latek dopasował się do toru dopiero na ostatni wyścig.

Wychowanek Unii Tarnów po raz pierwszy został desygnowany do walki w nowych barwach jako prowadzący parę. Za bardzo mu się nie powiodło, ponieważ dorzucił do dorobku wrocławian zaledwie 4 punkty. Żużlowiec Betard Sparty nie zamierza się poddawać i już widzi małe światełko w tunelu.

- Pojechałem pięć razy, ale większa liczba startów była spowodowana brakiem Maćka Janowskiego w drugiej części zawodów. Dziękuję kierownictwu za zaufanie. Przede wszystkim za to, że dostałem szansę jako prowadzący parę. To dla mnie duże wyróżnienie i bardzo się cieszę. W Grudziądzu może się nie odwdzięczyłem, ale widzę światełko w tunelu. Mam mocne motocykle i musimy tylko skupić się na ich ustawieniu - powiedział Jakub Jamróg.

Zobacz takżePGE Ekstraliga. Groźny upadek w Grudziądzu. Dariusz Śledź: Nie winiłbym za to Maćka Janowskiego

Kontuzja Macieja Janowskiego zminimalizowała szanse ekipy z Dolnego Śląska na zwycięstwo prawie do zera. - Straciliśmy świetnie dysponowanego Maćka Janowskiego. Myślę, że to jedna z głównych przyczyn naszej porażki. My jako tzw. druga linia też nie zapunktowaliśmy i trochę sobie przeszkadzaliśmy na torze. Grudziądzki obiekt jest ciasny i bardzo łatwo przeszkodzić. Mam nadzieję, że w rewanżu wygramy wyżej od grudziądzan i zgarniemy bonus. Po powrocie Maćka będziemy kompletnym zespołem - stwierdził.

ZOBACZ WIDEO Mecz z Włókniarzem to dla Get Well mus. Może się zrobić nerwowo

Jamróg znalazł odpowiednie ustawienia dopiero na ostatni wyścig. - Trochę późno się dopasowałem. Wcześniej jechałem w kontakcie z rywalami i było w miarę dobrze. W takiej sytuacji człowiek boi się radykalnych zmian. Wielkie korekty się robi, gdy jest totalna klapa i trzeba podjąć ryzyko. Żużel w obecnych czasach to trudny sport i ciężko czasami ustawić dobrze motocykl - dodał 28-latek.

Słabo układała się współpraca Jamroga i Maxa Fricke'a. - Max pojechał ostro w jednym wyścigu, ale wyjaśnimy sobie to wszystko we własnym gronie i tyle. Nie mam do niego pretensji. Zrobił to w ferworze walki i miał wielką chęć zdobywania punktów. Zdarzają się takie przypadki na grudziądzkim torze. Jest bardzo ciasno i łatwo przeszkodzić koledze przy wykonywaniu ataków - zauważył.

Zobacz także: PGE Ekstraliga. Kempiński nie ma pretensji do Janowskiego. "Nie zrobił tego specjalnie"

W następny piątek do Wrocławia przyjedzie truly.work Stal Gorzów. - W PGE Ekstralidze nie będzie żadnego łatwego spotkania. Każdy zespół na naszym stadionie będzie się stawiał. Wrocławski tor jest bardzo szeroki i pozwala wielu zawodnikom na swobodną jazdę. Można jechać szybko i naprawdę nieźle się pościgać. Jak ktoś ma szybki sprzęt, to będzie się liczył. Musimy się mocno przygotować - zakończył Jamróg.

Komentarze (4)
avatar
RECON_1
7.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kuba wybierając Wrocław wg mnie dokonał najgorszego wyboru, ale może teraz pojeździ więcej, złapie rytm i nie będzie zmiany po jednym biegu. 
avatar
Goldi
5.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fricke też wielka gwiazda, ale punktowo to on znowu szału nie robi. 
avatar
doc holliday
5.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Pretensje, to powinni mieć tylko do siebie, jak słabo pomykają.
Niestety, kolejny słaby sezon kangura! 
avatar
Zawsze My
5.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
żaba na giskanie poczuła australijski luz i zero focha na na kangura...