- W klubie jest walka każdego dnia. Walkower to dużo pieniędzy i każdy wie, co się za tym niesie. Każdy dzwoni, pyta się. Z tego co mi wiadomo, to po weekendzie ma być posiedzenie, klub wybiera się do centrali, aby wyjaśnić te sytuacje. Wtedy będą zapadać wszystkie decyzje - mówi nam Oskar Bober.
Wychowanek lubelskiego klubu zabrał głos w sprawie toru na mecz z Power Duck Iveston PSŻ-em Poznań. Bober stwierdza, że nawierzchnia faktycznie nie była łatwa, ale można było się na niej ścigać.
- Ten tor może i nie był jakiś najłatwiejszy i betonowy jak to teraz wszędzie się robi i każdy się przyzwyczaił. Ale powiem, że jak czasami jeździłem na ligę do Danii i widziałem tamtejsze tory, to odechciewało się żużla, a nawet w naszym kraju na zawodach ligowych nawierzchnie pozostawiały wiele do życzenia, a się jechało. Taka była decyzja jury zawodów. Nic nie mogliśmy zrobić, sędzia, z którym rozmawialiśmy, odwołał zawody - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Mecz z Włókniarzem to dla Get Well mus. Może się zrobić nerwowo
Zobacz także: Menedżer Speed Car Motoru: Już nie możemy przegrać u siebie. A z Get Well trzeba wygrać za trzy (wywiad)
Po fatalnym początku sezonu Oskar Bober zrobił małą rewolucję w swoim sprzęcie. Wybrał się do swojego tunera, trenował w Lublinie i Pile, co przyniosło zamierzony efekt. W przerwanym meczu z drużyną z Poznania w dwóch biegach zdobył komplet punktów. 22-latek liczy, że to dobry prognostyk na dalszą część sezonu.
- Co do mojej formy to powiem, że w ostatnim czasie dużo zmieniłem w swoich motocyklach, bo mój początek sezonu był fatalny, a tak naprawdę powiedzieć fatalny, to jak nie powiedzieć nic. Byłem u swojego tunera. Wszystko poszło w dobrą stronę. Trenowałem w Lublinie i Pile i ten mecz też dobrze się dla mnie rozpoczął. Teraz mam trochę spokojniejszą głowę, bo wiem, że wszystko poszło w dobrą stronę. Ale nic z tego tak naprawdę, bo mecz odwołany i to tylko takie moje odczucia.
Zobacz także: PGE Ekstraliga. Motor - Fogo Unia: Jonsson znowu zawalił. Szwed miał być liderem, ale na razie wozi ogony (noty)
Pierwszy raz w meczu ligowym trener Mirosław Kowalik ustawił Oskara Bobera z numerem prowadzącym parę. To poskutkowało, ponieważ przez dwa spotkania miał gorszy numer startowy i totalnie sobie nie radził. Sam zawodnik mówi, że pozycja w składzie nie ma dla niego znaczenia. - Ja nawet na to nie patrzę. Wychodzę z założenia, że jak jesteś w formie i wszystko ci pasuje, to niezależnie z jakiego pola startujesz to jedziesz. Wiedziałem, że jestem prowadzącym parę, ale nie przykuwałem do tego uwagi - dodaje Bober.
W niedzielę miał się odbyć mecz ligowy pomiędzy ZOOleszcz Polonią Bydgoszcz a Euro Finannce Polonią Piła. Na początku tygodnia już wiadome było, że pojedynek zostanie rozegrany w innym terminie. Przez to zawodnicy z Piły mają trzy tygodnie przerwy. Wychowanek Motoru nie wie, co robić w tej sytuacji. - No właśnie, teraz mamy niespełna miesiąc wakacji. Nie wiem, co z tym zrobić - kończy Oskar Bober.
"ale nie przykuwałem do tego uwagi" Ten Bober to jakiś obcokrajowiec?