PGE Ekstraliga: We Wrocławiu lało, ale to Falubaz, nie Sparta, miał status meczu zagrożonego

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Martin Vaculik, Piotr Protasiewicz.
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Martin Vaculik, Piotr Protasiewicz.

W 3. kolejce to mecz Falubaz - GKM miał status zagrożonego, ale w Zielonej Górze nie padało, a gospodarze narzekali, że wprowadzenie procedury zepsuło tor. Status zagrożenia bardziej przydałby się w niedzielę, we Wrocławiu.

Kibice żużla po meczach 3. kolejki pytają, jak to jest, że mecz Stelmet Falubaz Zielona Góra - MRGARDEN GKM Grudziądz (46:44) miał status zagrożonego, choć w Zielonej Górze nie padało. Wręcz przeciwnie, była piękna, słoneczna pogoda. W tej samej rundzie miał się odbyć mecz Betard Sparta Wrocław - Get Well Toruń. Ten nie miał statusu spotkania zagrożonego, więc organizatorzy nawet nie rozkładali plandeki ochronnej na tor, choć taką mają. Dwa lata temu ta plandeka uratowała finał z Fogo Unią Leszno, teraz została w magazynie. Dlaczego?

W Ekstralidze Żużlowej tłumaczą nam, że sprawa jest bardzo prosta. Status meczu zagrożonego nadaje się na podstawie prognoz pogody, które pojawiają się na 48 godzin przed spotkaniem. Sprawdza się prognozy na portalach yr.no oraz wunderground.com. W przypadku Wrocławia ani jedna z prognoz nie pokazywała opadów, więc mecz Sparta - Get Well nie dostał statusu zagrożonego, ani też, w związku z tym, nie rekomendowano nałożenia plandeki.

Czytaj także: Lampart powinien był dostać żółtą kartkę

W internecie pojawiły się komentarze kibiców, że plandekę należało rozłożyć, gdy zorientowano się, że zaczyna padać. Wyjaśnijmy, że akurat to nie miało najmniejszego sensu, ponieważ plandeki nie można położyć na mokry tor. Zresztą samo jej rozkładanie trwa 4 godziny, więc prace z przykryciem toru musiałyby się rozpocząć najpóźniej koło południa. Inna sprawa, że we Wrocławiu padało non-stop, więc nawet plandeka nie uratowałaby spotkania.

Co do Falubazu, to Ekstraliga Żużlowa zapewnia, że te same prognozy, które nie pokazywały deszczu we Wrocławiu, były bardzo niekorzystne dla Zielonej Góry. Jeszcze w piątek rano było zagrożenie, że w porze meczu z GKM-em będzie padać. Ostatecznie prognozy się nie sprawdziły, ale nikt nie będzie w związku z tym jednostkowym przypadkiem zmieniać regulaminów, które w przeważającej liczbie przypadków zwyczajnie się sprawdziły. Nie zmienia to faktu, że teraz wyszło cokolwiek dziwnie, bo tam, gdzie lało, nie miało być deszczu, a tam, gdzie prognoza była dobra, ostatecznie pojawił się deszcz.

Czytaj także: Męki mistrza Polski. Dopiero na finiszu posłał rywala na deski

ZOBACZ WIDEO Tylko Bartosz Zmarzlik może dorównać Taiowi Woffindenowi?

Źródło artykułu: