600 tysięcy za sezon dla Łaguty. Prezes ROW-u miał prawo złożyć taką ofertę

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Max Fricke w rozmowie z Grigorijem Łagutą.
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Max Fricke w rozmowie z Grigorijem Łagutą.

Grigorij Łaguta chciał jeździć w ROW-ie za milion złotych, ale odbił się od ściany, bo prezes klubu oferował mu najwyżej 600 tysięcy. Kibice zwracają uwagę, że to była dobra oferta, zważywszy na grzechy Rosjanina.

[tag=13630]

Grigorij Łaguta[/tag] nie pojedzie w tym sezonie w ROW-ie Rybnik, choć wcześniej złożył taką deklarację. Żużlowiec sezon 2019 spędzi w Speed Car Motorze Lublin, bo nie mógł się dogadać z prezesem ROW-u w sprawie kontraktu. Łaguta chciał od niego 400 tysięcy za podpis i 4 tysiące za punkt. W skali całego sezonu to mogło dać około miliona złotych. Problem w tym, że Krzysztof Mrozek oszacował kontrakt Łaguty na 500, góra 600 tysięcy.

Kibice uważają, że Mrozek miał prawo oczekiwać od Łaguty tego, że pojedzie za mniejszą stawkę. Tego samego zdania jest Wojciech Dankiewicz, ekspert nSport+. - Jednak Łaguta wyrządził drużynie ROW-u konkretne szkody - uważa Dankiewicz. - Przez jego dopingową wpadkę zespół spadł w sezonie 2017 z Ekstraligi. Mrozek z pewnością nie przesadził, szacując umowę dla zawodnika na takim poziomie. Prezes mógł założyć, że żużlowiec winny spadku uderzy się w pierś, pochyli głowę nisko i zostanie.

Czytaj także: Grigorij Łaguta: Prezes Mrozek chciał, żebym jeździł za darmo

Dlaczego tak się nie stało? - Myślę, że zabrakło konkretnych ustaleń - komentuje Dankiewicz. - Prezes i Łaguta zachowywali się jak starzy, dobrzy przyjaciele. I dogadali się jak kumple. Ileż to już było sytuacji, że ktoś bierze do roboty znajomego fachowca, ten mówi, nie martw się o kasę, bo na pewno się dogadamy, a po skończonej pracy zamawiający przeżywa szok cenowy. Tu wyszło tak samo.

ZOBACZ WIDEO Majewski: Zawodnicy nie mogą się chować po meczu

- Trochę się dziwię, że tak wytrawny gracz, jak Mrozek, tak źle rozegrał temat Łaguty - zauważa nasz ekspert. - Pamiętam, jak prezes ROW-u trzymał w szachu Spartę i jak dobrze negocjował transfer Australijczyka do wrocławskiego klubu. Tutaj jednak poległ. Moralnie miał prawo oczekiwać od Łaguty jazdy za niższą stawkę, ale pojawili się inni gracze i zawodnik zapomniał, że jest coś winny Rybnikowi. Rozbieżności były za duże.

Motor według rybnickich źródeł położył na stół ofertę: 800 tysięcy za podpis i 8 tysięcy złotych za punkt. Z Lublina docierają sygnały, że propozycja, którą ostatecznie przyjął Łaguta, to 700 tysięcy za podpis i 6,5 tysiąca za punkt. Jakby nie patrzeć Motor za sam podpis dał tyle, ile Mrozek zaproponował Łagucie za cały sezon jazdy.

Czytaj także: ROW chce od Łaguty 2,5 miliona złotych odszkodowania

Źródło artykułu: