Skandynawsko-polskie duety i lider z Rosji mają dać GKM-owi upragnioną czwórkę (taktyka)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Zawodnicy GKM-u: Artiom Łaguta i Przemysław Pawlicki
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Zawodnicy GKM-u: Artiom Łaguta i Przemysław Pawlicki
zdjęcie autora artykułu

Niewątpliwie mocniejszy niż poprzednio przystąpi do nowego sezonu grudziądzki MRGARDEN GKM. Piotr Markuszewski postawiłby na taki skład, w którym zawodnicy w większości nie zmieniliby swojego statusu w porównaniu do ubiegłego roku.

PRZYPUSZCZALNY SKŁAD: 1. Przemysław Pawlicki, 2. Antonio Lindbaeck, 3. Kenneth Bjerre, 4. Krzysztof Buczkowski, 5. Artiom Łaguta, 6. Patryk Rolnicki, 7. Kamil Wieczorek, 8. Marcin Turowski

Kolejno: ósme, piąte, szóste i raz jeszcze szóste miejsce zajmował dotąd MRGARDEN GKM Grudziądz po dołączeniu do PGE Ekstraligi w 2015 roku. Żółto-niebiescy zwykle skupiali się na utrzymaniu i poza drugim ze wspomnianych sezonów awans do grona czterech najlepszych drużyn im nie groził. Wzmocnienia, jakich jesienią dokonano przy Hallera, każą jednak sądzić, że tym razem zespół spróbuje skuteczniej zawalczyć o awans do strefy medalowej.

Nadzieję na to ma Piotr Markuszewski, były zawodnik grudziądzkiego klubu. - Myślę, że będzie play-off. Zawodnicy przygotowują się bardzo mocno. Drużyna jest zgrana i oby tylko dopisało szczęście i zdrowie, a będzie naprawdę dobrze - przyznał w rozmowie z naszym portalem. Tym, który miałby zrobić największą różnicę jest według niego Bjerre.

ZOBACZ WIDEO Majewski: Tomek Gollob budzi się do życia

- To zdecydowanie lepszy zawodnik niż Pieszczek czy Huckenbeck. Można spojrzeć wstecz, jak jeździł w Tarnowie. Bjerre był tam mocnym punktem, dlatego jak dobrze przepracuje zimę, wdroży się w drużynę i będzie pasować mu grudziądzki tor, na pewno będzie dużym wzmocnieniem - powiedział były wieloletni zawodnik GKM-u, jednocześnie widząc Duńczyka w drugiej parze z Buczkowskim. Taki układ nie musi dziwić, bo obydwaj przywykli do takich akurat pozycji. Wychowanek GKM-u w minionych czterech sezonach aż 34 razy startował jako tzw. "doparowy" i najczęściej właśnie w drugiej parze.

ZOBACZ TAKŻE. Aspiracje jak zawsze duże, ale w Toruniu może zabraknąć nabojów

Markuszewski w pierwszej widziałby inny duet skandynawsko-polski, z tą różnicą, że z jedynką miałby jeździć zawodnik krajowy, czyli Pawlicki. - Z tego co obserwowałem, jak Przemek się zachowywał na torze po równaniu, jechał nieco inaczej, niż wtedy gdy ten tor bywał nieco bardziej "rozwalony". Jadąc nieco później, jeździł bowiem bardziej zachowawczo, dlatego to on bardziej pasuje mi jako ten, który, przede wszystkim na wyjazdach, będzie występować z numerem jeden.

Rozsądnym rozwiązaniem wydaje się zresztą zdjęcie z Lindbaecka obowiązku jazdy jako prowadzący. Priorytetem zapewne będą dla niego starty w cyklu Grand Prix. - Z Lindbaeckiem może być różnie. Gdy miał dobry sezon, potem poleciał w dół. Gdy znów miał dobry rok, za chwilę ponownie leciał w dół. Ten sezon może być jednak dla Antona przełomowy. On jest wojownikiem, który nigdy nie odpuszcza. Wydaje mi się, że przygotowuje się teraz szczególnie pod względem sprzętowym. A dziś, jeśli poczynione są duże nakłady na sprzęt, to wyniki prędzej czy później muszą przyjść. Przykładem jest Łaguta, który dużo inwestuje i ma te wyniki.

Jeśli już mowa o Łagucie, większej dyskusji nie ma co do tego, kto miałby ruszać w bój w parze z najmłodszymi. W 2018 roku sztab GKM-u w 13 na 14 spotkań (wyjątek stanowił fatalny, przegrany 28:62 domowy mecz przeciwko Fogo Unii Leszno, gdy był on uzupełnieniem drugiej pary) wystawił na tej pozycji właśnie Łagutę. - Nie zmieniałbym tej piątki. Artiom jest liderem i pewnym punktem, więc dobrze byłoby, aby dalej jeździł z juniorami - skwitował Markuszewski.

ZOBACZ TAKŻE. 10 Years Challenge. Droga Doyle'a wiodła przez szpitalne sale

Przy takim układzie Rosjanin startowałby wspólnie z drugą z nowych twarzy GKM-u. Klub zrezygnował bowiem z Dawida Wawrzyniaka, w zamian pozyskując z Tarnowa (za ponad 100 tysięcy złotych) Rolnickiego. Zdaniem grudziądzanina to były jeździec Unii i Wieczorek będą tworzyć podstawowy duet w formacji młodzieżowej. Liczy, że juniorzy będą tym razem wartością dodaną zespołu. - Wiemy, że Rolnicki pokazał już w Ekstralidze, co potrafi i będzie wzmocnieniem. Wieczorek, gdy drużyna pojechała na pożarcie do Leszna, potrafił wygrać z Bartoszem Smektałą, jednym z najlepszych w tej kategorii. Co do juniorów może w tym roku być więc sporo niespodzianek na plus - powiedział.

Z uwagi na to, że trener Robert Kempiński nie ma silnego kandydata na pozycję numer osiem, najpewniej w meczowym składzie znajdzie się miejsce dla trzech juniorów (w kadrze zespołu znajduje się także Roman Lachbaum). Tym ostatnim miałby być kolejny z nowych zawodników - Turowski, choć niewykluczone, że wychowanek klubu z Torunia poszuka okazji do jazdy w którejś z niższych lig jako "gość" i wtedy skład mógłby uzupełnić oczekujący Damian Lotarski.

Źródło artykułu: