20-letni Jonas Jeppesen to jeden z czołowych duńskich żużlowców młodego pokolenia. Jeszcze w zeszłym roku mówiono o nim w Ostrowie jako o wielkim talencie, który w przyszłości może stanowić o sile miejscowej drużyny. Potwierdzały to jego pojedyncze wyniki w zawodach rozgrywanych w Polsce, gdzie potrafił pokonywać naprawdę mocnych rywali (zdobył np. 7 punktów dobrze obsadzonym Łańcuchu Herbowym). Sezon 2018 był jednak dla niego stracony, bo w lidze nie dostał ani jednej szansy. Zawodnik nie ukrywa, że jest zawiedziony takim obrotem spraw.
- Wiosną pokazałem się naprawdę z dobrej strony, ale w lidze nie pojechałem. Cóż, takie jest życie. Jestem rozczarowany. Szkoda, że nie dostałem nawet jednej szansy - mówi. - Pretensji jednak nie mam, tylko trochę żalu. Z działaczami nadal mam dobry kontakt, rozmawiamy normalnie. Odszedłem z klubu, bo nie chciałem póki co przenosić się do I ligi. Zdecydowałem się na zmianę otoczenia, by wnieść trochę świeżości - dodaje.
Jonas to bardzo szczery młody człowiek, który raczej nie owija w bawełnę. Potrafił już chociażby publicznie skrytykować Hansa Nielsena za jego sposób pracy z kadrą. Poparło go później kilku innych zawodników, np. Hans Andersen czy Ronni Pedersen.
W przyszłym roku pojedzie w barwach Polonii Piła, której sytuacja finansowa była ostatnio nie do pozazdroszczenia. Czy zatem Duńczyk ma jakieś obawy? - Słyszałem o tych kłopotach. Mam jednak nadzieję, że to już przeszłość i będzie można skupić się tylko na żużlu. Chcę od pierwszych spotkań pokazać, że należy mi się miejsce w składzie - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje