- Będzie kłopot, bo od wielu lat Jan był głównym tunerem Janusza - przyznaje Krzysztof Cegielski, menedżer Janusza Kołodzieja, który doskonałe wyniki w sezonie 2018, w tym awans do Grand Prix, zawdzięcza silnikom zrobionym przez Jana Anderssona. W przyszłym roku, od 7 maja, Kołodziej będzie musiał sobie radzić bez sprzętu szwedzkiego tunera.
Ten sam problem będą mieli Jarosław Hampel (wiele lat jedynka u Anderssona) i Patryk Dudek (w ostatnich lata absolutny lider stajni Szweda, który na jego silnikach zdobył srebrny medal GP w sezonie 2017). - Zakładam, że każda z naszych gwiazd od jakiegoś czasu przygotowuje się na zmianę - komentuje Cegielski. - Janusz w ostatnim czasie brał już silniki Graversena, Johnsa, Gerharda, ale i też innych tunerów, którymi nie chcemy się chwalić. W maju powinniśmy być gotowi na przesiadkę.
Hampel na finiszu minionych rozgrywek próbował nawiązać współpracę z najlepszym polskim tunerem Ryszardem Kowalskim. To do niego będzie chciał trafić po przejściu Anderssona na emeryturę. A co z Dudkiem? Tutaj można się spodziewać przesiadki na Graversena. Patryk miał jego silniki już w tym roku i nawet mu pasowały.
Andersson odchodzi na emeryturę 7 maja 2019 roku, ale już przestał robić nowe silniki. Będzie jedynie remontował te stare, więc Hampel, Dudek i Kołodziej, myśląc poważnie o przyszłości, już teraz muszą szukać nowych dostawców.
Warto wyjaśnić, że Andersson skończy tunerską przygodę w dniu swoich 64 urodzin. Robi to, bo taką obietnicę miał złożyć żonie. Praca mechanika żużlowego jest niezwykle absorbująca. W trakcie sezonu tunerzy praktycznie nie wychodzą z warsztatu, bo albo robią nowe silniki, albo serwisują te stare.
Odejście Anderssona to będzie duża strata dla żużla i zawodników, bo Szwed był w ostatnich latach w absolutnej czołówce. W 2010 roku Tomasz Gollob zdobył na jego sprzęcie złoty medal w Grand Prix. To był największy sukces w tunerskiej karierze Anderssona. Szwed nie ma następcy, bo syna nie ma, a pracujący u niego mechanicy nie są zainteresowani przejęciem schedy.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji
PS. Tomek Dryła Tomek!!!