"Szprycą w twarz" to cykl felietonów Bartłomiej Ruty, dziennikarza WPSportoweFakty.
***
Nie ulega bowiem wątpliwościom, że transfery przeprowadzone przez Speed Car Motor Lublin na ziemię nie powalają. Kadra została zbudowana głównie na podstawie żużlowców, którzy awans wywalczyli. Jeśli wszyscy utrzymają dyspozycję prezentowaną na zapleczu PGE Ekstraligi, to lublinianie nie powinni być chłopcami do bicia. Niestety prawda jest taka, że teraz tak łatwo nie będzie.
Liderem zespołu ma pozostać Andreas Jonsson. Szwed najlepsze lata ma za sobą i to, że przed rokiem wybrał jazdę w niższej lidze, nie było dziełem przypadku. Jonsson nie radził sobie już na najwyższym poziomie i jego ruch był logiczny. Obecnie możemy tylko gdybać, ale oczami wyobraźni widzę 38-letniego zawodnika, który jeśli będzie punktował przyzwoicie, to tylko na swoim obiekcie. Właśnie na stadionie miejskim w Lublinie żużlowcy Motoru będą szukać swoich szans.
Ekstraliga nie jechała tam od ponad dwóch dekad. To ogromna przewaga beniaminka. Bardzo podobną sytuację mieli kilka lat temu w Grudziądzu. Żaden ze starych wyjadaczy najwyższego poziomu nie mógł tam sobie poradzić. W ogóle nie zdziwi mnie, jeśli tak samo będzie w przypadku Motoru. Ich kadra jest dla mnie kalką tej, którą miał MRGARDEN GKM z tą różnicą, że w Grudziądzu nie mieli nikogo pokroju Roberta Lamberta, który może okazać się odkryciem sezonu.
Spośród nowych twarzy w PGE Ekstralidze w barwach Motoru, nie tylko Lambert ma papiery na gwiazdę. Są przecież jeszcze juniorzy, którzy mogą zrobić różnicę. Wiktor Lampart już niejednego rywala z górnej półki pokonywał, a Wiktor Trofimow jr ma coś do udowodnienia Fogo Unii, która oddała go bez żalu. Jest też Grzegorz Zengota, który na pewno po słabszym sezonie zagryzie mocno zęby i będzie chciał udowodnić działaczom Falubazu, że tak szybkie pożegnanie z nim było ich największym błędem.
Działacze beniaminka nie pokazali zbyt wiele na polu transferowym. Niestety dla nich trafili na takie, a nie inne okno, gdzie nie mieli lepszych opcji. Zengota, Michelsen i Trofimov to nie są nazwiska, które przynajmniej na papierze gwarantują ogromne wzmocnienie. Takie jest jednak prawo wolnego rynku. Pisanie teraz, że trzeba wrócić do KSM, jest wierutną głupotą, bo za rok okno może wyglądać zgoła inaczej.
Jakiś czas temu opowiedziałem znajomemu niezwiązanemu z żużlem, o co chodzi z tym KSM. Tak jakoś weszliśmy na temat żużla, a to akurat był dość mocno wałkowany temat. Śmiał się z tego do rozpuku. - Czyli po ludzku tłumacząc - zapytał mnie wtedy. - Rząd mówi, że średnia waga małżeństwa ma wynosić maks 150 kilo i jeśli przekroczymy to wraz z małżonką, to musimy wziąć rozwód i poszukać nowych partnerów? - ironizował, ale tak mniej więcej wygląda ten nasz cały KSM w oczach laika.
Reasumując: nie twierdzę, że Motor Lublin wjedzie do fazy play-off. Nie uważam też, że utrzymanie zapewnią sobie w 10. kolejkach sezonu, ale nie uważam też, że ich kadra i sytuacja nie są tak słabe, jak przed rokiem Unii Tarnów. Ekstraliga dla Motoru to wielkie wyzwanie, ale z mojej perspektywy będzie to drużyna nieobliczalna i bardzo silna na własnym torze. To zwiastuje wielkie emocje.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji