Kenneth Bjerre: Czuję się za mocny na Nice 1. LŻ (wywiad)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Unia Tarnów - Orzeł Łódź.
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Unia Tarnów - Orzeł Łódź.
zdjęcie autora artykułu

Kenneth Bjerre pożegnał się z Grupą Azoty Unią Tarnów. Wpływ na decyzję żużlowca miał spadek drużyny z PGE Ekstraligi. - Czuję się za mocny na starty na Nice 1. LŻ - zapowiada Duńczyk.

Katarzyna Łapczyńska, WP Sportowe Fakty: Po czterech sezonach żegna się pan z Tarnowem. Dlaczego? [b][tag=3124]

Kenneth Bjerre[/tag], były zawodnik Grupy Azoty Unii Tarnów:[/b] Tym razem byłem zdecydowany. Interesuje mnie tylko najwyższa klasa rozgrywkowa. Po ostatnim spadku Grupy Azoty Unii Tarnów do Nice 1. LŻ zapowiedziałem, że to jedyny raz, kiedy pomagam drużynie wejść do PGE Ekstraligi. Nie jest tajemnicą, że Unia ma problemy finansowe. Jakie są zatem pana relacje z Łukaszem Sadym? Prezes Łukasz Sady i inny ludzie zaangażowani w tarnowski klub zawsze byli dla mnie wspaniali. To była przyjemność móc pracować z nimi przez te cztery lata. Nie mogę powiedzieć złego słowa.

ZOBACZ WIDEO Jamróg: Nie mam wyrobionej marki. Wciąż muszę coś komuś udowadniać

Ze sportowego punktu widzenia - jaki moment jazdy w Tarnowie wspomina pan najlepiej? Kiedy dołączyłem do zespołu w 2015 roku zdobyliśmy brązowy medal, mimo iż wszyscy twierdzili że spadniemy do niższej ligi. Ale personalnie najlepszym dla mnie momentem było wygranie Nice 1. Ligi Żużlowej i bezpośredni awans. Byłem wtedy kapitanem. Wspaniałe uczucie. Na torze w Tarnowie spisywał się pan świetnie, gorzej było na wyjazdach. Jaka była tego przyczyna? Od wielu lat ścigam się w PGE Ekstralidze i z biegiem czasu zdobyłem na tyle doświadczenia, że nie ma dla mnie różnicy czy jadę u siebie, czy też na wyjeździe. Faktycznie, na początku sezonu miałem trudności w wyjazdowych spotkaniach, ale pewnie wynikało to z tego, że miałem przerwę od ekstraligowych obiektów w sezonie 2017. Czy można powiedzieć, że czuje się pan zbyt mocny na Nice 1. LŻ? Moja średnia 1,914 w PGE Ekstralidze mówi sama za siebie. Chyba nie ma, co do tego wątpliwości. Interesuje mnie w tej chwili tylko jazda z najlepszymi. Czy w takim razie czuje się pan na tyle mocny, by awansować do Grand Prix? Moim celem przez całą żużlową karierę było, jest i będzie zdobycie tytułu mistrza świata. Wypadłem z Grand Prix wyłącznie z powodu kontuzji. Nigdy nie otrzymałem od organizatorów "dzikiej karty", zawsze sam utrzymywałem się w czołowej ósemce lub awansowałem z Grand Prix Challenge. Brał pan udział w meczu w Rybniku, podczas którego fatalny wypadek zanotował Krystian Rempała. Śmierć kolegi z toru powoduje strach, refleksje? Nie można powiedzieć, że obawiam się jazdy. Każdy z nas wie, że ryzykuje własne życie na torze. Tego feralnego dnia, po wypadku, nie chciałem kontynuować jazdy w zawodach, bo było nam wszystkim bardzo przykro. Rodzina Rempałów to bardzo sympatyczni ludzie, takim człowiekiem był też Krystian. Sam posiada pan rodzinę. Czy żona i dzieci u boku zmieniają podejścia do żużla? Kiedy zakłada się kask, nie myśli się o niczym innym, oprócz jazdy. Jedyne co się zmieniło odkąd zostałem ojcem to sposób, w jaki spędzam czas po powrocie do domu.

Źródło artykułu: