Syndrom oblężonej twierdzy. Mateusz Borek chce programu z Krzysztofem Mrozkiem

WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek
WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek

Obok Krzysztofa Mrozka trudno przejść obojętnie. Kolejne barwne wypowiedzi prezesa ROW-u Rybnik sprawiły, że zainteresował się nim sam Mateusz Borek. - Ja chciałbym go do Cafe Żużel - stwierdził dziennikarz.

W zeszłym roku Krzysztof Mrozek dorobił się wielu przeciwników. Prezes ROW-u Rybnik nie bał się pójść na wojnę z PGE Ekstraligą, gdy jego zawodnik Grigorij Łaguta wpadł na stosowaniu meldonium, a Rekiny stanęły w obliczu degradacji z najwyższej klasy rozgrywkowej. Mrozek wytoczył nawet proces sądowy spółce zarządzającej ligą i domaga się wielomilionowego odszkodowania.

I chociaż wielu kibiców w Polsce szczerze nie cierpi Mrozka, przez co w niedzielnym finale Nice 1.LŻ trzymało kciuki za , to on sam jest wielbiony w Rybniku. Kibice traktują go jak swego, bo nie boi się mówić to, co myśli. Nawet jeśli czasem płaci za to ogromną cenę.

Mrozek nie boi się też brać presji na własne barki. Jest jak Jose Mourinho w piłkarskim świecie, który często w swoich drużynach tworzy syndrom oblężonej twierdzy. Portugalczyk nie boi się atakować na konferencjach prasowych sędziów, rywali. Wtedy cała presja zbiera się na nim, a nie na jego piłkarzach.

I dokładnie to samo obserwujemy w rybnickim żużlu. Widzieliśmy to w niedzielę, gdy żużlowcy ROW-u mogli spokojnie szykować się do meczu, a to Mrozek raz za razem szedł przed telewizyjne kamery. To on zgłaszał zastrzeżenia do toru, to on miał pretensje do sędziego o przerwany bieg i danie szansy na rehabilitację Robertowi Lambertowi.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: półfinał Fogo Unia Leszno - Betard Sparta Wrocław

Jeśli ktoś oglądał spotkanie finałowe w Lublinie w Eleven Sports, to mógł usłyszeć, że hasło rybniczan i Mrozka na mecz brzmi "mam wyje**ne". Jeśli ktoś włączył Polsat Sport, to dowiedział się, że Mrozek to jedyny ślepy daltonista, który zawitał na lubelski stadion. Prezesowi ROW-u chodziło w tej sytuacji oczywiście o błędy sędziego Michała Sasienia.

Mrozek jest tak barwny, że jego postać stała się rozpoznawalna nawet dla ludzi spoza speedwaya. Świadczy o tym poniedziałkowy tweet Mateusza Borka. Dziennikarz Polsatu rzadko, a wręcz niemal w ogóle, poświęca uwagę żużlowi. Tym razem jednak zrobił wyjątek. - Ja chciałbym do Cafe Żużel Krzysztofa Mrozka - napisał na Twitterze.

Mrozka można nie lubić, ale za dokonania i odrodzenie żużla w Rybniku należy szanować. I jedno trzeba przyznać. Żużel bez niego straciłby bardzo wiele ze swojego kolorytu.

Źródło artykułu: