Gorzowianie do Leszna wybiorą się z dwupunktową przewagą. Rezultat pierwszego spotkania jest lepszy niż ten, jaki padł w rundzie zasadniczej między tymi drużynami (45:45). Można więc mówić o progresie. - Cieszę się z tego wyniku. Poprzedni mecz zremisowaliśmy, teraz dwa punkciki do przodu, zwycięstwo. Jest nadzieja, a jak to mówią, ona umiera ostatnia. Stawiam znak zapytania na wyniku dwumeczu - przyznał trener Cash Broker Stali Gorzów.
Stanisław Chomski z pierwszego finałowego starcia wyciągnął na gorąco kilka wniosków. Co do niektórych, jak kwestia juniorów, można się zgodzić, ale atrakcyjność tej rywalizacji pozostawiała wiele do życzenia. Na torze brakowało mijanek i tylko wynik trzymał w napięciu. - Spotkanie chyba mogło się podobać, było widowiskowe, godne finału. Obie ekipy stanęły na wysokości zadania. Takim języczkiem u wagi jest mniejsze doświadczenie moich młodzieżowców w porównaniu do leszczyńskich. Stosunek punktów 10 do 4. Trudno jest potem nadrabiać, jak jeszcze się gubimy w połowie meczu z ustawieniami. A czy rzeczywiście się gubiliśmy, to jeszcze sobie odpowiemy na to pytanie - mówił szkoleniowiec.
W wyścigach przeważnie decydował start i rozegranie pierwszego łuku. W tym elemencie nie zawsze gospodarze dobrze sobie radzili, ale krótko po zakończeniu rywalizacji trudno było o jednoznaczną odpowiedź na pytanie "dlaczego tak się stało?" - Gdybyśmy wiedzieli, to byśmy nie przegrywali. Przyjdzie czas na analizę. Na gorąco to można komuś krzywdę zrobić. Jeździliśmy na tym torze, na podobnej nawierzchni cały czas, ale są inne warunki pogodowe. W czwartek poprzedzający spotkanie były duże opady deszczu, które miały wpływ na przygotowanie toru. Uważam jednak, że był bardzo dobrze przygotowany do ścigania. Usiądziemy sobie i przeanalizujemy to jeszcze pod kątem przyszłego sezonu - zdradził gorzowski trener.
Nie zabrakło też ciepłych słów w kierunku przeciwnika, czyli Fogo Unii Leszno, a także pochwał dla swoich żużlowców. - Rywal był znakomity. Odprawił z kwitkiem wrocławską Spartę, wygrywając u nich na torze. Dziękuję moim zawodnikom, że potrafili wyciągnąć wnioski, była dobra komunikacja i w końcówce meczu, w ostatniej fazie, odrobiliśmy straty, mieliśmy cztery punkty przewagi, a w 15. biegu wiadomo - wszystko się może zdarzyć. Piękna walka, 4:2 dla gości i mogą być oni zadowoleni - przekonywał Chomski.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po gorzowsku
Szkoleniowiec odniósł się także do sytuacji Martina Vaculika, który po dobrym początku przywiózł dwa zera, by potem ponownie się podnieść i odnieść dwa zwycięstwa. - Komunikacja w zespole od dłuższego czasu jest doskonała, zawodnicy nie mają przed sobą tajemnic. Każdy przekazuje swoje uwagi, ale to nie jest tak, że jak jeden wzmacnia sprzęt, to będą wszyscy wzmacniali. Tak było u mnie w drużynie i zapewne u Piotra Barona też, że jedni wzmacniali, drudzy osłabiali, jedni przełożeniami zmieniali, drudzy dyszami. To jest takie mieszanie w kotle, z którego wyszła na koniec dobra potrawa - wytłumaczył.
O mały ból głowy mogła przyprawić obsada biegów nominowanych. Niekwestionowanym liderem był Bartosz Zmarzlik, ale czterech zawodników zdobyło w granicach 5-7 punktów. O nie desygnowaniu zdobywcy pięciu "oczek" Grzegorza Walaska, decydowały nie tylko względy sportowe. - Zadałem pytanie Krzysztofowi Kasprzakowi, czy wygra ten bieg. Powiedział, że tak. To była męska decyzja. Wierzyłem też w niego. Wiedział, dlaczego przegrywał biegi - zakończył Stanisław Chomski.
Dodajmy jeszcze tylko, że Krzysztof Kasprzak nie zawiódł, bo razem z Vaculikiem przywiózł podwójne zwycięstwo. Teraz przed Stalą rewanż w Lesznie, gdzie będą bronić dwóch punktów zaliczki. Mecz odbędzie się w sobotę, 29 września.
matko bosko
kazdy post czuc spinke i napinke leszczykow