Chcemy bezpieczeństwa na torach? Kontrole alkomatem powinny być dużo częstsze

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Oskar Bober
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Oskar Bober

Szerokim echem w środowisku żużlowym obiła się alkoholowa wpadka Oskara Bobera. Nie został on dopuszczony do wyjazdowego meczu w Gnieźnie po tym, gdy w jego organizmie wykryto alkohol. Nie była to pierwsza tego typu sytuacja w środowisku żużlowym.

Kontrola alkomatem jest w czarnym sporcie niezbyt częstym widokiem. Nietrudno znaleźć drużyny, które przez cały sezon ani razu nie musiały poddać się kontroli. Sam przebieg badania znacząco różni się od wyobrażeń większości kibiców. "Dmuchaniu" nie są poddawani wszyscy zawodnicy biorący udział w wydarzeniu, a jedynie dwóch wylosowanych "szczęśliwców", po jednym z każdej drużyny.

Jedno trzeba przyznać, żeby zaliczyć wpadkę alkoholową w żużlu trzeba mieć naprawdę ogromnego pecha. Nic więc dziwnego, że sprawa Oskara Bobera wciąż należy do dość odosobnionych. Faktycznie, mieliśmy głośną sprawę Warda przed kilkoma laty, a pod koniec ubiegłego stulecia zdyskwalifikowany na miesiąc został Stefan Dannoe, ale to wciąż mało. Bardzo mało.

Środowisko żużlowe nie od dziś ma problem ze złą renomą. Od lat mówi się o jego problemach z alkoholem, narkotykami i innymi substancjami odurzającymi. Nie można oczywiście ślepo wierzyć w powtarzane stereotypy, ale coś bez wątpienia jest rzeczy. Wszyscy wiemy za co przed laty zabrano prawo jazdy Sławomirowi Drabikowi i jakie problemy kryminalne miał swego czasu Antonio Lindbaeck. "Fifteen beers - fifteen points" było ulubionym powiedzonkiem szwedzkiego żużlowca, a nie koszykarza, czy boksera.

Czy to nie żart? Środowisko od dawna mocno związane z alkoholem, środowisko pełne ludzi chorych na depresję, środowisko coraz częstszych samobójstw. Sport, w którym chwila nieuwagi może spowodować nie tylko porażkę twojej drużyny, ale śmierć twoją, kolegi z zespołu albo przeciwnika, z którym kilka dni wcześniej jechałeś parą w meczu ligi szwedzkiej czy angielskiej. Jazda ponad 100 km/h bez hamulców. I w tym wszystkim praktycznie brak kontroli alkomatem. Kpina.

W niedzielę kontrolę przeprowadzono nie tylko w Gnieźnie, doszło do niej na również na pewnym drugoligowym stadionie. Wykonano ją już po tym, gdy świat obiegła informacja o wpadce Bobera. Policjanci przeprowadzający badanie zostali zapytani przez kierownika miejscowej drużyny, czy w świetle ostatnich zdarzeń będą się teraz widywać częściej. Odpowiedź była prosta: nie mamy czasu ani pieniędzy.

To powinien być priorytet dla żużlowych instytucji! Zwiększenie bezpieczeństwa i stworzenie systemu regularnych kontroli. Dyskutujemy o nowych bandach, ochraniaczach, pojawiał się nawet temat hamulców. Nie będzie jednak bezpieczeństwa na torze dopóki dużo większą szansę na zbadanie alkomatem od żużlowca będzie miała osiemdziesięcioletnia pani Genowefa jadąca swoim Tico do kościoła w niedzielny poranek.

ZOBACZ WIDEO Byli jak bracia. Były zawodnik Iskry Ostrów wspomina Tomasza Jędrzejaka

Komentarze (47)
avatar
krakowska49
24.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A Didek Laguta to co gość zapomniał! 
avatar
strzemykGKM
24.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Odpieprz sie od Genowefy i jej Tico matole 
avatar
sympatyk żu-żla
24.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przed meczem że są wybierani losowo zawodnicy do dmuchania w balon .Bober miał cholerne szczęście .Gratuluje mu takiego szczęścia. 
avatar
Zawodzie Rules
23.08.2018
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Prawo jazdy zabrali Drabikowi 23 lata temu !!! I było to po meczu (po kilku piwach jechał na imprezę klubowa) a nie w trakcie, a "15 beers 15 points" to nie Lidbaeck tylko Joe Screen. Ale autor Czytaj całość
avatar
gustek
23.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czy klubów nie stać na zakup alkomatów ??? Cena alkomatu takiego jak ma policja to do 2.000,00 zł. Policja ma sprawdzać kierowców , a żużlowców może spr Czytaj całość