Pod koniec czerwca Bartosz Głogowski przewrócił Nicolai Klindta w meczu z Arged Malesą. Duńczyk upadł na tor, złamał rękę i pękł mu jeden z kręgów szyjnych. Jak mówi nam zawodnik, po urazie nie ma już ani śladu. Klindt podpisał tak zwany kontrakt warszawski z ostrowskim klubem i nie może doczekać się nadchodzącego sezonu.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: W czerwcu ubiegłego roku uległeś poważnemu wypadkowi, który wykluczył cię z jazdy na kilka miesięcy. Czy nie odczuwasz już jej żadnych skutków?
Nicolai Klindt, Arged Malesa Ostrów: Jestem w stu procentach gotowy do zbliżającego się sezonu i ścigania się na najwyższych obrotach. Na początku października dostałem zielone światło na powrót od lekarzy, więc nie ma powodu, by ktokolwiek musiał martwić się o moje wcześniejsze kontuzje. Na kilku portalach informacyjnych przeczytałam, że mogę nie być jeszcze gotowy do nadchodzącego sezonu - to wcale nie jest prawda. Jestem w pełni zdrów i nie mogę się doczekać rozpoczęcia sezonu.
W czerwcu sprawcą twojego upadku był junior z tej samej drużyny. Czy to było dodatkowo frustrujące?
Nie ma znaczenia, czy to był junior albo senior. Sam uraz był bardzo frustrujący. Faktycznie, nie spodziewałem się tego, z uwagi, że mówimy o moim koledze z zespołu. Z drugiej strony takie rzeczy się zdarzają. Powtórzę to, co powiedziałem po kontuzji w 2023 roku, mogę winić tylko siebie, że nie wyjechałem lepiej spod taśmy i nie zbudowałem bezpiecznej przewagi nad innymi zawodnikami.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Goliński, Vaculik, Cegielski i Kędzierski
Czy zdawałeś sobie sprawę, że z powodu kontuzji może być tobie trudno znaleźć klub w Metalkas 2. Ekstralidze? Czy miałeś jakieś oferty z tej klasy rozgrywkowej?
To nie była nazbyt komfortowa sytuacja. Gdy jesteś kontuzjowany, a musisz rozglądać się za potencjalnym miejscem pracy, pojawiają się trudności. Doznałem kontuzji dosyć wcześnie, więc sytuacja okazał się jeszcze bardziej skomplikowana. Już pod koniec sierpnia wszystkie drużyny zakończyły budowę składów. Rozmawiałem z kilkoma klubami w okolicach okna transferowego, ale nic z tego nie wyszło.
Miałeś oferty z Krajowej Ligi Żużlowej? Jeśli tak, czy rozważałeś przyjęcie któregoś z nich?
Tak, kluby kontaktowały się ze mną i kilka z nich złożyło mi ofertę. Negocjowaliśmy. Właściwie byłem bardzo blisko podpisania umowy z jednym ośrodkiem, który podczas negocjacji zachowywał się bardzo profesjonalnie, ale ostatecznie zdecydowałem się tego nie robić.
Media pisały, że miałeś zostać zawodnikiem Orła Łódź. Co stanęło na przeszkodzie?
To prawda i również czytałem takie doniesienia. Byłem pewny, że w wystartuję w barwach Orła Łódź w 2025 roku. Wszystko zmieniło się w ciągu kilku dni i tak się nie stało. Po prostu wybrali zamiast mnie innego zawodnika. Dlaczego? Nie wiem.
Podpisałeś "kontrakt warszawski" z Arged Malesą Ostrów. Nie bałeś się takiego rozwiązania?
Zawsze miałem dobry kontakt z klubem i dobre relacje z Mariuszem Staszewskim. Kiedy podjąłem decyzję, że na razie nie mam zamiaru podpisywać kontraktu z polskim klubem na rok 2025, Mariusz pomógł mi z kontraktem warszawskim, co bardzo doceniam. Niektórzy zapewne powiedzą, że to głupie rozwiązanie, ale ja wierzę, że to dla mnie najlepsza opcja.
Taki kontrakt może paradoksalnie oznaczać, że w trakcie sezonu znajdziesz mocniejszy klub niż w okienku transferowym i wyjdziesz na tym lepiej finansowo?
Możliwe. Tym się kierowałem. Gdybym podpisał kontrakt w KLŻ, ścigałbym się przez cały sezon i regularnie zarabiał. Jeśli chodzi o mnie, spojrzałem na to, czego tak naprawdę oczekuję i doszedłem do wniosku, że, chcę jeździć na najwyższym możliwym poziomie w Polsce, przeciwko najlepszym zawodnikom.
Być może dostanę telefon w kwietniu albo będę musiał poczekać do lipca. Może to być każdy klub z Metalkas 2. Ekstraligi lub PGE Ekstraligi, który będzie mnie pilnie potrzebował. W tym sezonie nie będę w tak dobrej sytuacji finansowej, jakiej bym był, ścigając się w trakcie całego minionego. Z drugiej strony, jestem gotowy i nikt nie musi się o to obawiać. Wierzę, że dobre występy w 2025 roku sprawią, że będę jeszcze lepszy w 2026. Tak na to patrzę.
Czy poprzedni sezon dał ci jakiekolwiek powody do optymizmu? Może jednak chcesz o nim jak najszybciej zapomnieć?
Wiele aspektów daje mi powody do optymizmu. Odjechałem kilka kiepskich spotkań, zwłaszcza chwilę przed kontuzją, ale one były pokłosiem kilku problemów... Nazwijmy to zakulisowych. Pech chciał, że gdy wszystko zaczęło wracać na właściwe tory i znaleźliśmy rozwiązania, uległem kontuzji. Podobno w życiu nic nie dzieje się bez powodu. Teraz jestem w znacznie lepszej sytuacji niż wtedy, wchodząc w nowy sezon, w którym będę miał świetny zespół i wspaniałych ludzi wokół siebie.
Czy to najtrudniejszy moment w twojej sportowej karierze?
Na pewno jeden z najtrudniejszych. Tym bardziej, że pytań było tak wiele i na kilka nie mogłem znaleźć odpowiedzi. Sama kontuzja była dla mnie dość łatwą przeszkodą do do pokonania. Przeszedłem operację ramienia i chodziłem z kołnierzem na szyi, co nie było dla mnie problemem. Najgorsza kontuzja, jakiej doznałem, miała miejsce w 2017 roku, kiedy przeszedłem całkowitą rekonstrukcję prawego kolana. Potem było naprawdę trudno wrócić na tor. W porównaniu do tamtych wydarzeń, spotkała mnie drobnostka. Kłopoty pojawiły się ze względu na długą przerwę.
Czy po poważnej kontuzji musiałeś zmienić rytm przygotowań do sezonu?
Tylko dlatego, że tak zdecydowałem, niczego na mnie nie wymuszono. Zacząłem przygotowania fizyczne we wrześniu i jestem w naprawdę dobrej formie fizycznej oraz psychicznej. Dziś rano byłem najlżejszy od ponad roku i nadal mam jeszcze 5-6 tygodni, zanim wrócę na rower. Zapewniam, że będę lepiej przygotowany do tego sezonu niż do poprzedniego.
Czy warszawski kontrakt może spowodować, że w przyszłym sezonie będziesz miał słabszy sprzęt?
Absolutnie nie. Będę dysponował najlepszymi możliwymi jednostkami. Zainwestowałem w nowe silniki na nadchodzący sezon, dzięki pomocy, jaką otrzymuję od moich niesamowitych sponsorów. Zachowałem również najlepsze jednostki z ubiegłego roku. Mój mechanik już wszystko przygotował, a motocykle będą w lepszym stanie niż w zeszłym sezonie, więc jestem bardzo szczęśliwy i podekscytowany nadchodzącymi rozgrywkami. Plan jest taki, aby w marcu jak najwięcej trenować w Polsce i rywalizować w jak największej liczbie turniejów indywidualnych przed startem ligi.
Na zakończenie poprzedniego sezonu bardzo dobrze spisałeś się w Turnieju o Łańcuch Herbowy. Miałeś nadzieję, że to pomoże tobie znaleźć klub?
Byłem z siebie bardzo zadowolony. Zwłaszcza, że pierwszy wyścig był dla mnie nerwowy. Od chwili kontuzji moim głównym celem było wrócić do gry przed końcem sezonu i pokazać klubom, że jestem gotowy, by rywalizować z najlepszymi. Bardzo się cieszę, że udało mi się potrenować kilka razy razy i wystartować w turnieju. Nie ściganie się przez 4 miesiące, a przez 7, to ogromna różnica. Tymczasem gdybym nie zdążył, tak właśnie by się stało. Teraz patrzę z optymizmem w przyszłość i nie mogę doczekać się zbliżającego sezonu.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty