Kuriozum w polskim żużlu. Jak to możliwe, że mecz w Gnieźnie doszedł do skutku? To źle świadczy o dyscyplinie

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Oskar Bober
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Oskar Bober

Oskar Bober wpadł podczas badania alkomatem przed meczem Car Gwarant Start Gniezno - Speed Car Motor Lublin. Mecz się jednak odbył, mimo że goście nie dysponowali czwórką Polaków. - To źle świadczy o dyscyplinie - mówią eksperci.

- Bober był zgłoszony do zawodów, był też fizycznie w parku maszyn, więc jedyną sankcją wobec niego i drużyny pozostaje wykluczenie go do końca zawodów - powiedział jeden ze związkowych działaczy po zamieszaniu w Gnieźnie.

Nie do wszystkich trafiają jednak takie argumenty. - Ktoś coś ewidentnie przegapił. Ten mecz nie powinien się odbyć, jeśli badanie alkomatem Oskara Bobera odbyło się przed rozpoczęciem pierwszego biegu - mówi nam były menedżer Get Well Toruń Jacek Gajewski. - Spoglądam na Regulamin Zawodów Motocyklowych na Torach Żużlowych i mam zupełnie inne zdanie na ten temat. Mecz w Gnieźnie powinien zostać zakończony walkowerem - dodaje.

Gajewski przywołuje artykuł 53, z którego wynika, że w przypadku stwierdzenia w organizmie zawodnika obecności alkoholu jest on wykluczany do końca zawodów. Regulamin mówi również, że jeśli badanie zostało wykonane przed pierwszym biegiem, to nie dopuszcza się zmian w zgłoszeniu do zawodów. - W parku maszyn musi być wtedy minimum czterech Polaków. Dwóch seniorów i dwóch juniorów. W tym przypadku nie liczy się zawodnika, który wpadł podczas badania. Tak ja rozumiem regulamin. Wydaje mi się, że to jedyne słuszne podejście do sprawy z logicznego punktu widzenia. Co innego, gdyby zawodnik został złapany już w trakcie meczu - podkreśla Gajewski.

- Jeśli przyjmiemy inną interpretację, to pakujemy się w chorą sytuację. Jak świadczy o dyscyplinie motorowej fakt, że klub spełnia wymogi zawodnikiem będącym pod wpływem alkoholu? To przecież źle wygląda. Taki żużlowiec stanowi zagrożenie dla siebie i innych - dodaje.

Były menedżer Get Well w swojej opinii nie jest zresztą osamotniony. - Zgadzam się, że tak nie może być - przekonuje Władysław Komarnicki, były prezes Stali Gorzów. - Wychodzi na to, że zawodnik może napić się przed meczem, pojawia się w parku maszyn, zostaje zgłoszony i pod względem regulaminowym wszystko się zgadza. Nie wiem, jak i kto interpretuje regulamin. Uważam, że jest to zresztą mało istotne. Doszło do kuriozum i trzeba to jak najszybciej naprawić. W świat poszedł przekaz, który kłóci się z etyką i dyskusją o bezpieczeństwie, którą prowadzimy już od dłuższego czasu - podsumowuje Komarnicki.

ZOBACZ WIDEO Do czego służy zawodnikom lewa i prawa noga?

Źródło artykułu: