Tomasz Jędrzejak urodził się 14 lipca 1979 roku w Ostrowie Wielkopolskim i to tam zbierał pierwsze żużlowe szlify pod wodzą Jana Grabowskiego. Trener miał rękę do młodzieży, więc nic dziwnego, że ówczesna Iskra Ostrów doczekała się sukcesów w imprezach młodzieżowych. Z Jędrzejakiem w składzie w roku 1999 sięgnęła po Młodzieżowe Mistrzostwo Polski Par Klubowych.
Jędrzejak w II-ligowych rozgrywkach wykręcił wtedy rekordową średnią na poziomie 2,147. Dlatego też upomniały się o niego bogatsze kluby. Wybrał ofertę częstochowskiego Włókniarza, w którym kończył starty w gronie juniora. I to z kolejnym sukcesem na koncie. W sezonie 2000 na torze w Rybniku młode "Lwy" wywalczyły tytuł Młodzieżowych Drużynowych Mistrzów Polski.
Pod Jasną Górą nie zagrzał jednak zbyt długo miejsca. Osoba Marka Cieślaka namówiła go do jazdy we Wrocławiu. W tym klubie, z przerwami, spędził dwanaście sezonów (2002-2003, 2007-2009, 2011-2017). Z czasem zaczął traktować stolicę Dolnego Śląska jak swój drugi dom.
Nigdy nie ukrywał jednak sentymentu do Ostrowa. Chciał wprowadzić macierzysty klub do Ekstraligi, dlatego też wrócił w rodzinne strony przed sezonem 2004. Wtedy wielu ekspertów nie rozumiało jego decyzji. Twierdzili, że robi w ten sposób krok w tył. Na I-ligowym froncie wytrzymał trzy sezony. Chociaż zawsze był w czubie klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników, to po kolejnej nieudanej próbie awansu z ostrowską drużyną, zrozumiał, że jego miejsce jest w Ekstralidze.
- Czasami podejmuje się dobre, czasem złe decyzje. To już jest przeszłość. Być może byłoby inaczej, gdybym wtedy został we Wrocławiu. Piąłem się w górę, gdy odchodziłem do Ostrowa, ale nie żałuję tego. Cieszę się, że jestem teraz, gdzie jestem. Mam taki klub jak Wrocław, gdzie czuję się bardzo dobrze - mówił w roku 2012 po zdobyciu tytułu Indywidualnego Mistrza Polski.
Sięgniecie po miano najlepszego żużlowca w kraju było jego największym sukcesem w karierze. Dość niespodziewanym, bo w sierpniu 2012 roku nie jechał do Zielonej Góry jako jeden z faworytów. To był jego kolejny medal w IMP. W sezonie 2003 wywalczył brąz i zdobył też drugie miejsce w finale Złotego Kasku.
- Wtedy byłem dużo, dużo młodszy. Ten brązowy medal IMP wywalczony w Bydgoszczy także był dla mnie bardzo ważny, ale nie ukrywajmy, że złoto to jest złoto. Marzyłem o tym całe życie i spełniło się - dodawał Jędrzejak.
Na arenie międzynarodowej nie udało mu się odnieść większych sukcesów. W roku 2007 był rezerwowym podczas zawodów SGP we Wrocławiu, ale nie było mu dane wyjechać na tor. W kolejnym sezonie był jednak bliski awansu do mistrzostw świata. W Grand Prix Challenge zajął piątą pozycję z 11 "oczkami" na koncie. Gdyby na jego koncie pojawił się punkt więcej, zyskałby prawo jazdy w barażu i walki o miejsce w SGP. W roku 2015 był stałym uczestnikiem Tauron SEC.
Nigdy nie doczekał się złotego medalu w drużynie. Był bliski celu kilkukrotnie. Z Betard Spartą w ostatnich sezonach dwukrotnie zdobywał srebrne "krążki" (2015 i 2017). Pech chciał, że gdy wrocławska ekipa w roku 2006 wygrywała ligę, Jędrzejak jeździł w rodzinnym Ostrowie. Swój najlepszy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej odjechał w roku 2012, kiedy to uzyskał średnią biegową na poziomie 2,009.
Jego kariera nie była jednak usłana różami. Decyzję o zmianie barw klubowych przed sezonem 2010 i przeprowadzkę do Tarnowa mógł przypłacić końcem kariery. W barwach Jaskółek nie potrafił się odnaleźć. Tak niskiej średniej biegowej w Ekstralidze (1,065) nie miał nigdy wcześniej, ani nigdy później. - Był taki moment, że myślałem o końcu kariery. To był trudny okres dla mnie. Na szczęście wróciłem do Wrocławia, gdzie się odbudowałem - stwierdził po latach.
Wydawało się, że karierę zakończy w rodzinnym mieście. Przed tym sezonem wybrał jednak ofertę Stali Rzeszów. Do momentu śmierci był najskuteczniejszym zawodnikiem na torach 2. Ligi Żużlowej ze średnią 2,574.
W swojej karierze startował też poza granicami Polski. Na Wyspach Brytyjskich reprezentował barwy Belle Vue Aces, The Lakeside Hammers i Eastbourne Eagles. W Szwecji długo był związany z Vastervik Speedway.
- Czasem nie wiesz, co siedzi w twojej głowie. Byłeś legendą, byłeś świetnym kolegą z drużyny. Będzie Cię brakować, bracie! - napisał Tai Woffinden, dwukrotny mistrz świata, po informacji o śmierci Jędrzejaka.