[tag=2770]
Mirosław Kowalik[/tag] tuż po zwolnieniu się ze Stali Rzeszów mówił nam, że czeka na wypłatę wynagrodzenia za ostatnie cztery miesiące. Tymczasem Ireneusz Nawrocki zdradził, że były trener rzeszowskiej drużyny żąda od swojego byłego pracodawcy 10 tysięcy złotych, choć miesięcznie zarabiał ponad 6 tysięcy złotych.
- Cały czas się dopominam i próbuję odzyskać należne mi pieniądze. Jak na razie niczym to nie skutkuje, bowiem nie ma żadnego odzewu - mówi Kowalik w rozmowie z "Supernowości24.pl".
W wywiadzie dla klubowej telewizji Stali Nawrocki stwierdził, że relacje z Kowalikiem zaczęły się psuć, gdy właściciel klubu "przestał móc pić", a więc już kilka miesięcy temu. Trener widzi to inaczej. - Współpraca to się układała, tylko nie było płacone - komentuje były żużlowiec, który zapowiada, że jeśli Nawrocki nie powstrzyma się od oskarżeń pod jego adresem, ten powie "jak to wszystko wyglądało".
Kowalik odszedł ze Stali Rzeszów w momencie, gdy zespół jest na dobrej drodze do awansu do Nice 1.LŻ. Obecnie Żurawie są wiceliderem 2. Ligi Żużlowej, tracąc do MDM Komputery TŻ Ostrovia Ostrów Wlkp. tylko jeden punkt.
- Boję się, że ten awans może nie dojść do skutku. Jakby jednak nie patrzeć, to są moi chłopcy, z którymi miałem wielką przyjemność pracować, więc życzę im jak najlepiej. Bardzo chciałem podziękować również wszystkim kibicom. Stal ma naprawdę bardzo fajnych kibiców, tylko jeśli tak dalej pójdzie, to za chwilę nie będzie komu kibicować - dodaje Kowalik.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Betard Sparty Wrocław
Kowalik, to że po twojej stronie stają same gimbusy i pelikany, którzy łykają wszystko co Czytaj całość