GKM - Get Well: "Mieliśmy szczęście, choć nikomu źle nie życzymy" (komentarze)

Derby Pomorza dla MRGARDEN GKM-u Grudziądz, który w niedzielę pokonał Get Well Toruń 49:41. Fatalnej kontuzji już w swoim pierwszym starcie doznał Rune Holta, który tym samym osłabił torunian do końca meczu. Gospodarze przyznają, że to im pomogło.

Jacek Frątczak (menedżer Get Well Toruń): Na początek kurtuazja. Zasłużone gratulacje dla drużyny z Grudziądza, bo byli naprawdę w ciężkiej sytuacji, a potrafili odwrócić wynik meczu. Jak widać my nie mamy szczęścia, cały czas pod górę. Kolejna kontuzja w zespole i to bardzo poważna. Myślę, że Holty do końca sezonu nie zobaczymy na torze. Jeżeli się jedzie z "z/z" i w dodatku wylatuje w swoim pierwszym biegu prowadzący parę, to się później szyję tak jak się da. Tak się nieszczęśliwie albo szczęśliwie złożyło, że mam doświadczenie w tych tematach. Miałem podobne nieszczęścia w Zielonej Górze i najważniejsze w takich sytuacjach to nie panikować i generalnie mieć plan, cały czas reagować na to co się dzieje.

Początek meczu był dla nas znakomity. Bardzo mocno później zmieniły się warunki torowe i nie ma co się dziwić, że gospodarze zaczęli wyciągać lepsze wnioski. Pogoda też bardzo mocno się zmieniła, w związku z czym ten tor się zaczął szybciej przesuszać. Ja przede wszystkim chcę podziękować mojej drużynie, dlatego że my nie mamy się czego wstydzić. Staram się nie czytać tego co piszą media. Dzisiaj rano nawet docierały do mnie informacje, że nie mamy żadnych szans, że się nie pozbieramy i tak dalej. W gruncie rzeczy, dopóki walczysz jesteś zwycięzcą, więc walczymy dalej. Zostawiliśmy serce i w parkingu i na torze. Wynik był tak naprawdę sprawą otwartą do czternastego biegu. Bonus dla nas zamyka temat dyskusji o utrzymaniu i innych historiach.

Myślimy dalej co prawda matematycznie, ale jednak o play-offach, choć trudno będzie nam połatać to wszystko. Na razie póki co wysyłam pozdrowienia do Runego. Mam nadzieję, że jakoś się trzyma. Dziękuje Pawłowi Przedpełskiemu, bo świetnie odnalazł się w meczu. Nie było łatwo, bo rzeźbiliśmy wynik jak się dało, co zresztą widać na moim programie. Pozostali zawodnicy też są zmęczeni. Jack Holder i Niels Kristian Iversen są po Grand Prix Challenge. W takich ciężkich warunkach uratowaliśmy bonus, choć myśleliśmy o zwycięstwie.

Paweł Przedpełski (zawodnik Get Well Toruń): Przyjechaliśmy tutaj z myślą, że wywieziemy więcej punktów, niż tylko bonus. Pierwsze dwa biegi na to wskazywały, a później pojawiła się bardzo duża komplikacja po tym jak Rune zakończył zawody w swoim pierwszym biegu. Zawodnicy z Grudziądza później też złapali swoje ustawienia i byli bardzo szybcy. Dawaliśmy z siebie więcej niż wszystko. W każdym biegu każdy z nas chciał przywozić punkty, bo każdy był na wagę złota. Nigdy nie jest tutaj w Grudziądzu łatwo i my o tym wiedzieliśmy. Gratulacje dla gospodarzy, bo było naprawdę fajne spotkanie. Na pewno dużo by nam dała wygrana, patrząc pod kątem play-offów. Taki jest sport. Nie wszystko stracone, jedziemy dalej.

Robert Kempiński (trener MRGARDEN GKM Grudziądz): Zaczęliśmy źle, gdyby nie te pierwsze dwa biegi, może byśmy pokusili się o ten bonus. Taki jest sport. Dzięki Bogu, że wyszliśmy z tego meczu i wygraliśmy, bo po dwóch pierwszych biegach mogło być ciężko. Generalnie jak pojedzie Kai Huckenbeck od pierwszego biegu, to jedzie słabo. Jak pojedzie Krystian Pieszczek, to jedzie słabo od pierwszego biegu. To tak jest. Jeżeli chodzi o tych zawodników, to trzeba mieć szczęście, żeby któryś pojechał dobrze. Później są sami na siebie pogniewani, że nie jadą, ale to zależy tylko od nich, czy pojadą dalej czy nie. O juniorach nie będę się wypowiadał, bo to Robert Kościecha ich trenuje, choć ja też jeżdżę z nimi na młodzieżówki. Jednak to nie jest taki kawałek chleba, jak niektórzy myśleli, że przyjdzie inny trener i zrobi z nich zawodników.

Powiem osobiście, że jeszcze długo będzie trwało, aby coś się zmieniło w tym temacie. Robert przyjeżdża na dwie, trzy godziny, bo tyle trwają treningi. Potrafią jeden bieg wygrać, a drugi przyjechać ostatni. Na młodzieżówkach czasami zajmujemy trzecie miejsce, a czasami ostatnie. Robert też nie bierze najsilniejszego składu. Nie raz nie startuje Kamil Wieczorek, bo szkolimy tych najmłodszych chłopaków, aby w przyszłym roku oni jeździli. Mieliśmy też trochę szczęścia, ale nie patrzymy na inne drużyny i nikomu nie życzymy źle.

Artiom Łaguta (zawodnik MRGARDEN GKM Grudziądz): Cóż mogę powiedzieć, po pierwszych dwóch biegach byłem zaskoczony, że przegrywamy tyloma punktami, bo myślałem, że to my tak będziemy wygrywać. Ze swojej strony robiłem wszystko, chociaż w pierwszym biegu pomyliłem się z przełożeniem. Później po zmianie jechałem już lepiej, choć zawsze chcę jeździć jeszcze lepiej. Mam nadzieję, że do końca sezonu będę mieć taką samą prędkość. Co zawody, to lepsze czasy na nich pokazuję. Oczywiście, chciałbym tak jeździć na Grand Prix i wygrywać tyle biegów, ale na Grand Prix nie jest tak łatwo wygrać każdy bieg. Te tory co robią na Grand Prix są bardzo ciężkie.

ZOBACZ WIDEO Ryszard Kowalski: Zwycięzca PGE IMME otrzyma 25 tys. zł

Źródło artykułu: