"Na pełnym gazie" to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca i szkoleniowca, a obecnie cenionego żużlowego eksperta.
***
[tag=856]
Fogo Unia[/tag] przegrała w Częstochowie, a wcześniej w Tarnowie. Na razie nie ma się czym martwić, bo jest pewna udziału w play-offach. Wiele wskazuje zresztą na to, że utrzyma pierwsze miejsce w tabeli. Nie oznacza to jednak, że mistrzowie Polski nie mają czym się przejmować.
Na miejscu Piotra Barona zacząłbym opracowywać nową strategię. Wychodzi na to, że na wyjazdach przed biegiem czternastym i piętnastym Unia musi mieć przynajmniej dziesięć punktów przewagi. Zarówno w Częstochowie, jak i Tarnowie zawaliła przecież ostatnie wyścigi, przegrywając je dwukrotnie 1:5. Nie ma więc mowy o jednorazowej wpadce.
Można tłumaczyć to warunkami torowymi i tym, że leszczynianie w samej końcówce się pogubili. Co jednak dzieje się z liderem zespołu, Jarkiem Hampelem, który zawalił zarówno mecz w Tarnowie, jak i Częstochowie? Teraz, w niedzielę, zawiódł poza tym Janusz Kołodziej. Unię za uszy ciągnąć musieli tak naprawdę najmniej doświadczeni, czyli juniorzy. Chyba nie tak to powinno wyglądać.
Unia Leszno jest nadal mocnym zespołem i dwumecz z forBET Włókniarzem w rundzie zasadniczej wygrała. Nie jest już jednak drużyną bez żadnej rysy, która może uchodzić za niepokonaną. Na dwóch ostatnich wyjazdach dwa razy przecież przegrała. Martwi mnie zwłaszcza styl, bo po raz kolejny jechała solidnie do dwunastego-trzynastego biegu, a zakończyła mecz w żałosnym stylu.
Już przed sezonem deklarowałem, że leszczyńska Unia jest moim faworytem do złota. Skład, na papierze, ma najmocniejszy, ale może się okazać, że wywalczenie kolejnego tytułu nie będzie tak oczywiste, jak jeszcze kilka tygodni temu mogło się wydawać.
Jan Krzystyniak
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku