Niedzielne spotkanie pod Jasną Górą było świetną promocją speedwaya. Praktycznie każdy wyścig dostarczył kibicom ogromnej dawki sportowych emocji, a wynik rozstrzygnął się dopiero w ostatnich gonitwach. Przed biegami nominowanymi forBET Włókniarz Częstochowa przegrywał 37:41, jednak za sprawą dwóch podwójnych triumfów w decydujących odsłonach, drużyna Marka Cieślaka pokonała ostatecznie mistrzów Polski 47:43.
- Przeżywaliśmy te emocje tak samo, jak kibice. To było niesamowicie trudne spotkanie. Unia Leszno przyjechała do nas jako lider tabeli, więc musieliśmy pokazać się z naszej najlepszej strony. Przed dwoma ostatnimi biegami panowało ogromne napięcie, które udało się zamienić we wspaniałe zwycięstwo - mówi Fredrik Lindgren w rozmowie z Radiem FON.
W Częstochowie po ostatnim wyścigu zapanowała ogromna euforia, choć przez większość meczu w zdecydowanie lepszych nastrojach była Fogo Unia Leszno. Goście prowadzili od pierwszego do trzynastego wyścigu. - Nie użyłbym słowa "kiepski", jeśli chodzi o początek meczu. Bardziej pechowy. Trzeba pamiętać, że Unia to bardzo silna drużyna. Uważam, że wykonaliśmy dobrą robotę, aby przez całe spotkanie utrzymywać kontakt z rywalem. Nie było sytuacji, w której leszczynianie odskoczyliby nam z wynikiem. To było bardzo ważne, by nie dać im uciec - tłumaczy Szwed.
Po cennym zwycięstwie, forBET Włókniarz z 13 punktami na koncie plasuje się na czwartym miejscu w tabeli PGE Ekstraligi. - Wiemy, że jeszcze nie zapewniliśmy sobie awansu do play-off. To zwycięstwo i dwa punkty do ligowej tabeli są jednak bardzo ważne. Zdecydowanie poprawiliśmy nasze położenie w walce o rundę finałową, ale presja nadal jest taka sama - podkreśla Lindgren.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku