Mimo świetnego wyniku skromnie wypowiadał się na temat swojego osiągnięcia. - Bardzo się cieszę, że kolejny raz w Gorzowie w miarę dobrze pojechałem. Nie lubię inaczej o sobie mówić. Czułem się mega fajnie i najbardziej zadowolony byłem ze startów, bo w poprzednich meczach też robiłem komplety, ale te starty były gorsze. Tym razem czułem się zdecydowanie lepiej ze startu. Fajnie by było, jakbym to przełożył na Grand Prix - przyznał Bartosz Zmarzlik.
Młodego żużlowca z trybun wspierała liczna delegacja z jego rodzinnej miejscowości. - Była grupa pełna kibiców z Kinic, za co bardzo im dziękuję. Przyjechał cały autobus wraz z sołtysem, z moimi koszulkami. Miałem dodatkową motywację, żeby ich nie zawieść - mówił 23-latek.
Ozdobą niedzielnego starcia był pojedynek gorzowianina z Artiomem Łagutą w 4. biegu. - Puściłem sprzęgło i "wow, ale start", a potem patrzę Artiom po lewej, Artiom po prawej i co teraz? Pojechałem wąsko, Artiom po dużej. Pojechałem szeroko, Artiom po małej. Po dwóch kółkach trochę zgłupiałem, bo gdzie nie pojechałem, to on i tak był przy mnie. Obydwaj mieliśmy bardzo szybkie motocykle i dopiero potem zrozumiałem, jak najłagodniej pokonywać te łuki, żeby dać motocyklowi jechać. Artiom mega fajnie pojechał, bo zostawił miejsce przy płocie. Takie wyścigi chce się jechać! - zrelacjonował zwycięzca tegorocznego Memoriału Edwarda Jancarza.
Wspomniany wyścig Zmarzlik rozstrzygnął na swoją korzyść. Podobnie było w 15. gonitwie, gdzie dodatkowo za nim przyjechał kolega z drużyny, Martin Vaculik. To był drugi raz, gdy Rosjanin z MRGARDEN GKM-u Grudziądz musiał uznać wyższość rywali. - Martin przyszedł przed biegiem i chciał się umawiać, ale powiedziałem, że dogadamy się na torze, bo w parkingu bez sensu. Lepiej, żeby patrzeć sobie w oczy na łukach, nawzajem się rozumieć. Ten bieg nam się udał. Tak w parkingu, tak i na torze się dobrze zrozumieliśmy - zdradził lider Stali.
ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018