Jarosław Hampel: Drobne turbulencje są już za mną. Droga do złota daleka (wywiad)

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Jarosław Hampel i Piotr Pawlicki
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Jarosław Hampel i Piotr Pawlicki

Jarosław Hampel w wielkim stylu wygrał pierwszą rundę Tauron SEC i został liderem cyklu mistrzostw Europy. Polak jest jednym z faworytów do złotego medalu. - Daleka droga do szczęśliwego finału na Śląskim - zastrzega Hampel.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Ma pan stuprocentową skuteczność w cyklu SEC. Przed rokiem w Toruniu wygrał pan z dziką kartą, a teraz w Gnieźnie już jako pełnoprawny uczestnik rywalizacji o tytuł mistrza Europy. Co było kluczem do zwycięstwa?

Jarosław Hampel: Bardzo mnie to cieszy. Nie ukrywam, że tor w Gnieźnie jest taki, że musi pasować, by tutaj wygrywać. W sobotni wieczór wybitnie wszystko mi pasowało. Od samego początku przywoziłem punkty. Nie męczyłem się na dystansie, czułem szybkość i dobre dopasowanie sprzętu. Wybierałem dobre linie jazdy, ale brało się to też z tego, że pozwalał mi na to szybki motocykl. Konsekwentnie do końca skoncentrowany starałem się odjechać każdy wyścig zawodów. Tak było do samego finału, który wygrałem. Cieszę się z tego zwycięstwa.

[b]

Przedpołudniowy trening służył szukaniu ustawień motocykli czy bardziej przypomnieniu sobie kątów gnieźnieńskiego toru?[/b]

Zdecydowanie bardziej chodziło o zapamiętywanie linii jazdy i geometrii toru. Co do ustawień motocykli, nie raz już tutaj bywałem i znam tę nawierzchnię. Niczym ona nie zaskoczyła nas w sobotę. Trening przydał się, bo przypomniałem sobie linie jazdy. Ten tor jest bardzo ciasny i trzeba jechać tak, żeby nie przeszkadzać motocyklowi. Ważna jest także umiejętność rozpędzania się na tym torze. To mi się w sobotni wieczór udawało.

Zdobył pan 17 punktów i ma świetną pozycję wyjściową do walki o tytuł mistrza Europy. Pogłoski o lekkim spadku pana formy w ostatnim czasie można już chyba włożyć między bajki? Jest moc?

Owszem, zdarzyły mi się słabsze występy. I tak bywa. Sezon jest bardzo długi, a meczów jest sporo. Wystarczy nawet drobne zawirowanie sprzętowe. Jeden lub dwa słabsze wyścigi w PGE Ekstralidze powodują, że spada średnia i wynik nie jest już tak piękny, jakby się chciało. Może i faktycznie kilka słabszych wyścigów odjechałem, ale mam nadzieję, że drobne turbulencja są już za mną i będę mógł teraz jeździć skuteczniej.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia. Problem z liderami reprezentacji. "Powinni wziąć odpowiedzialność"

Mistrzostwa Europy to dla pana jeden z priorytetów na arenie międzynarodowej w tym sezonie?

Tak. Pod względem indywidualnym jest to dla mnie jedna z najważniejszych imprez w tym sezonie. Bardzo prestiżowo będę chciał również potraktować Indywidualne Mistrzostwa Polski, ale jeśli chodzi o arenę międzynarodową, to faktycznie SEC jest istotny i bardzo będę przykładał się do wyniku w Mistrzostwach Europy.

Tegoroczna obsada cyklu SEC jest całkiem ciekawa. Widać, że tutaj nie ma zawodników z tzw. łapanki, ale jadą ci, którzy są w danym sezonie w formie...

Rzeczywiście. Po pierwszym finale widzimy, że każdy może wygrać i przegrać z każdym. Zaskoczeniem zawodów w Gnieźnie jest bez wątpienia trzecie miejsce Kaia Huckenbecka. Niemiec radził sobie z takimi mocnymi rywalami, jak chociażby Leon Madsen, Piotr Pawlicki czy Krzysztof Kasprzak. To pokazuje, jak ten sport jest nieprzewidywalny i trudny. Trzeba mieć dyspozycję dnia i wszystko zgrać, by móc zrobić odpowiedni wynik.

Kolejna runda odbędzie się na zupełnie innym torze niż ten w Gnieźnie. Obiekt w Guestrow jest specyficzny z czarną nawierzchnią i inną geometrią. Pewnie rzadko pan tam startował?

Dokładnie. Jest to kompletnie inny tor ze specyficzną geometrią. Pojadę na trening, znowu przede wszystkim sprawdzić geometrię, tak by w zawodach postarać się o jak najlepszy wynik.

Marzy pan o takim szczęśliwym finale na Śląskim 15 września?

Poczekajmy z tym wybieganiem do finału. Do tego jeszcze daleka droga. Śląski to magia i będzie to wyjątkowe wydarzenie na pięknym stadionie. Chciałoby się tam pojechać i móc walczyć o medale i główne trofeum cyklu SEC. Przede mną jeszcze dwie trudne rundy, bo zarówno Guestrow jak i Daugavpils to nie są łatwe tory. Nie myślę na razie o Chorzowie, choć gdzieś ten Śląski pojawia się z tyłu głowy. Na pewno możemy spodziewać się dobrego widowiska w finale na Śląskim, bo to świetne miejsce na decydującą batalię o medale w SEC.

Nie jeździło się panu dziwnie przy prawie pustych trybunach w Gnieźnie? Taki widok na imprezie rangi mistrzowskiej w Polsce to rzadkość...

Rzeczywiście, było to dziwne. Nie wiem, czy pogoda odstraszyła kibiców? Trudno jest mi powiedzieć. Takie zawody zazwyczaj odbywały się przy pełniejszych trybunach. Wtedy jeździ się na pewno fajniej.

Kibice w Polsce czują przesyt imprez żużlowych, które odbywają się w naszym kraju?

Nie wiem. Mamy mistrzostwa świata w piłce nożnej, rozpoczął się okres wakacyjny. Może z tego to wynika? Naprawdę, trudno mi to ocenić.

Źródło artykułu: