Unia Tarnów - Fogo Unia: Strach w oczach Bjerre. Jamróg myślał, że wbił gwoździa do trumny (noty)

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Nicki Pedersen na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Nicki Pedersen na prowadzeniu

Oceniamy zawodników po sensacyjnym zwycięstwie Grupy Azoty Unii Tarnów z Fogo Unią Leszno 47:43. W zespole gości żaden z żużlowców nie przekroczył "dychy", więc nie zasłużył na najwyższą notę. Paru gospodarzy otarło się z kolei o perfekcję.

Noty dla zawodników :

Nicki Pedersen - 6. Brakuje już tak naprawdę przymiotników obrazujących jazdę Duńczyka. Poprowadził gospodarzy do sensacyjnego zwycięstwa nad niepokonaną do zeszłej niedzieli Fogo Unią Leszno. Pogrążył przy okazji swój ostatni klub. Na torze dał się pokonać raz, ale przez swój błąd. W swoim trzecim starcie podczas wychodzenia z drugiego łuku pierwszego okrążenia wyniósł się za daleko, co skrzętnie wykorzystał najszybszy w drugiej fazie spotkania Piotr Pawlicki, wciskając mu się pod łokieć.

Artur Mroczka - 5. Zawodnik o najbardziej nieustabilizowanej formie w tarnowskich szeregach. Nigdy nie wiadomo jak pojedzie. Tym razem udźwignął ciężar w końcówce. Wspólnie z Jamrogiem wygrali podwójnie czternasty, być może najważniejszy, bieg zawodów. To ta gonitwa dała remis przed finalną odsłoną. Jeszcze na przeciwległej prostej, przy wjeździe w drugi łuk, Mroczkę minęli obaj zawodnicy Byków. Wtedy słynący z gorącej głowy grudziądzanin o dziwo zachował zimną krew. Wykorzystał błąd Sajfutdinowa i "Smyka". Obaj wynieśli się daleko pod bandę, a Mroczka podpatrzył chyba akcję Pawlickiego sprzed kilku biegów wcześniej, bo wyprzedził Rosjanina i juniora Fogo Unii za jednym zamachem.

Jakub Jamróg - 5. Bał się, że wbił gwoździa do trumny i pogrzebał szanse swojego zespołu na wygraną. W dwunastym wyścigu dał się pokonać dubletem przez parę Smektała - Hampel. Dzięki temu przewaga gości urosła przed trzema ostatnimi biegami do ośmiu punktów. Po spotkaniu bił się w pierś, że nie powinien tej odsłony przegrać. Osiąga wyniki, które przekraczają najśmielsze oczekiwania kibiców, ekspertów i pewnie też zarządu. Miał dokładać tylko cenne punkty z drugiej linii, a teraz prowadzi parę i jest jednym z trzech liderów. Nawet po przegranych startach jako jeden z nielicznych potrafił znaleźć odpowiednią ścieżkę by mijać rywali na dystansie.

Peter Kildemand - 2. Wszyscy łudzili się, że podobnie jak Pedersen i Fredrik Lindgren wróci po kontuzji mocniejszy. Cudu nie zaznano. Jeszcze w pierwszych dwóch biegach widać było maleńkie światełko w tunelu. Najmłodszy z tarnowskich Duńczyków tradycyjnie zostawał na starcie, ale starał się gonić rywali. Być może też zawody zepsuło mu wykluczenie już w trzecim wyścigu, kiedy potrącił w drugim łuku Piotra Pawlickiego. Gdyby atak się powiódł, a Pawlicki utrzymał na motocyklu Kildemand mógł wysforować się nawet na prowadzenie. Potrafił ładną akcją po zewnętrznej części toru minąć Jarosława Hampela. 

Kenneth Bjerre - 5. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, czy to na pewno ten sam zawodnik siedzi na motocyklu, który tak mordował się podczas Speedway of Nations we Wrocławiu. W niedzielę dostaliśmy namacalny przykład jak to inny tor, inne ustawienia, inne warunki, inna pora potrafi odmienić żużlowca niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. 14+2 w programie robi niesamowity szał. Mógł zostać bohaterem tragicznym. W piętnastej gonitwie przy bezpiecznym 5-1 dającym końcowy sukces zahaczył bandę. Widownia zamarła, ale "Kenio" wyszedł z całego zdarzenia obronną ręką zachowując drugą lokatę.

Kacper Konieczny - 1. Najlepiej to po prostu nic nie napisać. Wystąpił w meczu ponieważ Mateusz Cierniak i Dawid Rempała nie ukończyli jeszcze szesnastego roku życia uprawniającego ich do startu w zawodach ligowych, a Dawid Knapik leczy kontuzję. Wyjechał na tor, wystartował, dojechał. Tyle.

Patryk Rolnicki - 2. W ostatnich tygodniach zasygnalizował zwyżkę formy. Wydawało się, że po serii pechowych upadków i defektów na punktowanych pozycjach i po przewróceniu do góry nogami swojego parku maszyn wreszcie wraca na właściwie tory. Jednak w starciu z najlepszym młodzieżowym duetem w Polsce zderzył się ze ścianą. Ale to chyba też dobra lekcja płynąca na przyszłość. Patryk zobaczył ile jeszcze przed nim pracy. W jednym z wyścigów jechał w kontakcie z Dominikiem Kuberą i był nawet bliski wyprzedzenia bardziej utytułowanego kolegi.

Wiktor Kułakow - bez noty. Znów nie wyjechał na tor w Tarnowie. Niektórzy śmieją się, że ma już swoje stałe miejsce na podeście w parku maszyn, bo praktycznie się z niego nie rusza. Chyba raz mógł dostać szansę zastąpienia Petera Kildemanda. Wiara sztabu szkoleniowego w "Pająka" jest jednak ogromna. Tym razem jednak wynik broni duetu Baran-Cierniak.

Noty dla zawodników Fogo Unii Leszno:

Jarosław Hampel - 2. Czy Jarek położył ten mecz? Bylibyśmy dalecy od takiego stwierdzenia. Jedno nie ulega jednak wątpliwości. W ostatnich tygodniach jeden z liderów Fogo Unii znajduje się w jakimś dołku. W Tarnowie, na betonie, w tumanach kurzu po prostu nie istniał. Na trasie był mijany z dziecinną łatwością. Specjalność zakładu, czyli dynamiczne i szybkie wyjścia spod taśmy też się w niedzielę gdzieś ulotniły. Trochę otrzeźwienia przyszło w końcówce, we wspomnianym już wcześniej dwunastym wyścigu. Wspólnie z Bartoszem Smektałą zostawili w pokonanym polu Jamroga.

Janusz Kołodziej - 4. Zaledwie dziewięć "oczek" wystarczyło mu do miana najlepszego jeźdźca wśród przyjezdnych. Choć na tarnowskim torze spędził większość swojego sportowego życia ten obiekt i nawierzchnia nadal potrafią go zaskoczyć. Po zawodach mówił, że nikt nie jest komputerem, który wrzuci odpowiednie oprogramowanie i to musi zdać egzamin. Też błądził z przełożeniami. Kibice przyjęli go równie ciepło co zawodników gospodarzy. Mieszka pod Tarnowem i na stadion ma rzut zębatką.

Piotr Pawlicki - 3. Bardzo nierówny występ. Początek i koniec meczu mocno przeciętny. Za środek należą się najwyższe słowa uznania. W pewnej chwili wydawało się nawet, że będzie już nie do ugryzienia. Taką szybkość potrafił wycisnął ze swoich motocykli. Przechytrzył nawet samego Nickiego Pedersena, dla którego była to jedyna porażka odniesiona tego dnia. Później coś się jednak zacięło. Naciął też Kildemanda na wykluczenie.

Brady Kurtz - 4. Podobnie jak reszta partnerów z drużyny jeden z fragmentów meczu znakomity i nagłe załamanie. Tak naprawdę nie mógł się zgrać z kolegami, ponieważ jak jeden miał początek świetny to zawodził w końcówce i na odwrót. Nie potrafili swoich przebłysków zlepić w jedną uzupełniającą się całość. Zaprezentował się naprawdę korzystnie, a jego współpraca z Pawlickim wyglądała w porządku. Taki już chyba urok Australijczyków, którzy lubią miejscowe "lotnisko". Kibice w Tarnowie liczyli po cichu, że to właśnie będzie najsłabsze ogniwo, które okaże się kopalnią do zdobywania punktów.

Emil Sajfutdinow - 3. Możliwe, że najszybszy zawodnik na torze. Rosjanin notorycznie przegrywał starty, ale później rozwijał niebotyczne prędkości. Mknął niczym pocisk. Co z tego skoro nie potrafił szarż pod samymi dmuchawcami przekuć na dobry rezultat. Wyszła nieznajomość obiektu i złe odczytywanie ścieżek. Gdyby miał szanse by tu wcześniej potrenować, z całą pewnością wyszedłby z "dychy".

Bartosz Smektała - 3. Wspólnie z Kuberą zrobili to, co do nich należało. Natychmiastowo odrobili straty poniesione w pierwszym wyścigu. Później jeszcze z Hampelem wygrał podwójnie, czym zapracował na występ w biegu nominowanym. Roszada Piotra Barona spaliła jednak na panewce, bo razem z Sajfutdinowem nie udźwignęli ciężaru gatunkowego przedostatniej odsłony.

Dominik Kubera - 3. Nieco przeszedł obok spotkania. Liczono raczej na więcej z jego strony. Po biegu młodzieżowym potrafił przywieźć za swoimi plecami tylko dwa najsłabsze ogniwa gospodarzy: Petera Kildemanda i Patryka Rolnickiego.

Szymon Szlauderbach - bez noty. Właściwie już przed zawodami było wiadomo, że zastąpi kolegę tylko w przypadku jakiejś kontuzji. A to też tylko na pozycji juniorskiej. Prawdopodobnie gdyby ktoś przed potyczką przyszedł do niego i do Kułakowa mówiąc, że na sto procent nie wyjadą i nie muszą się przebierać w kewlary, możliwe, że obaj wybraliby się do chaty grillowej na jakieś piwo, albo wódkę.

SKALA OCEN
6 - fenomenalnie
5 - bardzo dobrze
4 - dobrze
3 - przeciętnie
2 - słabo
1 – kompromitacja

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku

Źródło artykułu: