- Trzeba ugasić pożar - rzucił Adam Krużyński, architekt składu Get Well na sezon 2018, do prowadzącego studio nSport+ na toruńskim stadionie Gabriela Waliszko. Jednak gospodarze nie najlepiej weszli w ten mecz. Pierwsza seria była remisowa, ale ze wskazaniem na forBET Włókniarza. Co z tego, że torunianie wygrali podwójnie bieg juniorski, skoro riposta gości była natychmiastowa. Wrażenie robiła jednak przede wszystkim szybkość liderów częstochowskiej drużyny. Nie tylko Fredrika Lindgrena, do czego się przyzwyczailiśmy, ale i też Leona Madsena. Po pierwszych wyścigach wiele wskazywało na to, że Get Well może wylądować na deskach.
Menedżer Aniołów Jacek Frątczak już po pierwszej serii odstawił na boczny tor Pawła Przedpełskiego. Narada z zespołem, gdzie Frątczak poinformował o zmianie Pawła na Jacka Holdera, odbyła się z dala od boksów zawodników Get Well. Tak jakby opiekun toruńskiego zespołu chciał uciec przed okiem wścibskich kamer. Daniel Kaczmarek w rozmowie z nSport+ wyjaśnił jednak, że poszli z bossem na bok, bo w parku maszyn mechanicy grzali motocykl i nie było nic słychać.
Frątczak w poprzednich spotkaniach miał parę razy kłopot z podjęciem odważnych decyzji. Tym razem działał jednak szybko i zdecydowanie. Wyraźnie wiedział, czego chce. Zdawał też sobie sprawę z tego, że jeśli z Włókniarzem nie wygra, chociaż za dwa punkty, to jego dalsza praca w Get Well może kompletnie stracić sens. Postawą w meczu z częstochowianami Frątczak pokazał, że jeszcze nie zamierza pakować walizek. Swoją drogą, odkąd do parku maszyn wrócił Krużyński (stało się to tydzień temu w Częstochowie), w toruńskim zespole jest więcej spokoju. Nie ma dąsów, obrażania się, wszystko jest na swoim miejscu.
Warto zauważyć, że tak jak Frątczak szybko zdecydował się na zmianę, tak trener Marek Cieślak nie miał serca, by skreślić Tobiasza Musielaka po dwóch nieudanych biegach. Włókniarza trochę na tym stracił, bo Musielak był najsłabszym seniorskim ogniwem. On sam wyznał, że jego jazda w pierwszej fazie meczu była katastrofą. W trzecim wyścigu się obudził, ale trudno mówić o pełni szczęścia, skoro Tobiasz dwa razy zablokował na trasie szybszego od niego Madsena. Duńczyk miał ochotę rzucić się w pościg za Chrisem Holderem, ale kolega z drużyny skutecznie mu to uniemożliwiał.
W meczach Get Well z Włókniarzem nigdy nie brakowało ostrych spięć. Teraz też takie mieliśmy. Nam najbardziej przypadła do gustu walka młodszego z braci Holderów z Lindgrenem. Zaczęło się od tego, że Szwed niebezpiecznie przejechał młodemu Australijczykowi przed nosem. To tylko podrażniło Jacka, który po minięciu Lindgrena co rusz oglądał się na rywala, jakby zapraszał go do ataku pod bandą. Wyglądało to tak, jakby Jack, w rewanżu, chciał wprasować przeciwnika w ogrodzenie.
Im dłużej trwało spotkanie, tym częstochowianie byli coraz mocniej pogubieni. Powtórzyła się sytuacja z wyjazdowego meczu ze Cash Broker Stalą, gdzie Włókniarz zaczął gasnąć, zanim gorzowianie zalali tor przed czwartą serią. To ostatnie wydarzenie tylko ich dobiło. W Toruniu przełomowa dla losów spotkania okazała się trzecia seria. Get Well mógł w niej wypracować dużo większą przewagę, gdyby nie defekt Runego Holty na prowadzeniu.
Na końcu Anioły były jednak szczęśliwe, bo mecz zakończył się wygraną za trzy. Nie sposób w tym miejscu uciec od refleksji, że przerwa pomogła drużynie Get Well. Zespół złapał oddech, zawodnicy się zresetowali. Frątczak nie chciał zdradzić w studio nSport+, co mogło dać ten impuls. Wiemy jednak, że zmieniło się podejście samego menedżera. O ile przed poprzednimi meczami zawodnicy z Torunia sporo trenowali, by jak najlepiej dopasować ustawienia, o tyle teraz żadnych zajęć na torze nie było. Frątczak uznał, że to tylko miesza zawodnikom w głowie. Poza tym żużlowcy odpoczęli od siebie i złapali luz. Wygrywając za trzy, uciekli spod topora.
O tym meczu będzie się jednak długo mówiło z powodu sytuacji na starcie z Matejem Zagarem. W 13. biegu Słoweniec został wyrzucony przez kierownika startu z koleiny, w której koniecznie chciał się ustawić. – Wcześniej ktoś z tego miejsca jechał – oburzał się Zagar w rozmowie z nSport+, bo jednak ostatecznie musiał się poddać i kompletnie zepsuł ten bieg. Być może przez to bonus pojechał do Torunia. - Tu działały siły nieczyste - mówił Cieślak, a my dodajmy, że przestawienie Zagara w inną koleinę było samowolką kierownika startu.
Punktacja:
forBET Włókniarz Częstochowa - 40 pkt
1. Leon Madsen - 14+1 (3,3,1*,2,3,2)
2. Tobiasz Musielak - 2 (0,0,2,0,-)
3. Adrian Miedziński - 7+1 (3,1*,2,1,-)
4. Matej Zagar - 4+1 (2*,2,0,0)
5. Fredrik Lindgren - 10 (3,2,2,2,1,0)
6. Michał Gruchalski - 2+1 (1,0,1*)
7. Adrian Woźniak - 1 (0,0,1)
8. Andreas Lyager - NS
Get Well Toruń - 50 pkt
9. Jason Doyle - 12 (2,3,1,3,3)
10. Niels Kristian Iversen - 8+1 (1*,1,3,3,0)
11. Rune Holta - 7+1 (1,1*,d,3,2)
12. Paweł Przedpełski - 0 (0,-,-,-)
13. Chris Holder - 11+1 (2,3,3,2*,1)
14. Igor Kopeć-Sobczyński - 2+1 (2*,0,0)
15. Daniel Kaczmarek - 4+1 (3,1*,0)
16. Jack Holder - 6 (2,3,1)
Bieg po biegu:
1. (59,44) Madsen, Doyle, Iversen, Musielak 3:3
2. (60,04) Kaczmarek, Kopeć-Sobczyński, Gruchalski, Woźniak 5:1 (8:4)
3. (59,70) Miedziński, Zagar, Holta, Przedpełski 1:5 (9:9)
4. (59,70) Lindgren, Ch. Holder, Kaczmarek, Woźniak 3:3 (12:12)
5. (59,74) Madsen, J. Holder, Holta, Musielak 3:3 (15:15)
6. (59,99) Ch. Holder, Zagar, Miedziński, Kopeć-Sobczyński 3:3 (18:18)
7. (59,74) Doyle, Lindgren, Iversen, Gruchalski 4:2 (22:20)
8. (59,84) Ch. Holder, Musielak, Madsen, Kaczmarek 3:3 (25:23)
9. (59,34) Iversen, Miedziński, Doyle, Zagar 4:2 (29:25)
10. (60,14) J. Holder, Lindgren, Woźniak, Holta (d1) 3:3 (32:28)
11. (60,61) Iversen, Ch. Holder, Miedziński, Musielak 5:1 (37:29)
12. (59,49) Holta, Madsen, Gruchalski, Kopeć-Sobczyński 3:3 (40:32)
13. (59,91) Doyle, Lindgren, J. Holder, Zagar 4:2 (44:34)
14. (59,38) Madsen, Holta, Lindgren, Iversen 2:4 (46:38)
15. (59,81,) Doyle, Madsen, Holder, Lindgren 4:2 (50:40)
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców, odc. 2