Unia Tarnów - MRGARDEN GKM: "W rewanżu nie jedziemy bronić punktu bonusowego. Chcemy wygrać w Grudziądzu" (komentarze)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Od lewej: Jakub Jamróg i Peter Kildemand
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Od lewej: Jakub Jamróg i Peter Kildemand
zdjęcie autora artykułu

Grupa Azoty Unia Tarnów nie bez kłopotów pokonała czerwoną latarnię PGE Ekstraligi - MrGarden GKM Grudziądz. Na torze jednak działo się sporo. Było wszystko. Przepołowione silniki i odrodzenie Artioma Łaguty, który wrócił na stare śmieci.

[tag=6202]

Robert Kempiński[/tag] (trener MRGARDEN GKM Grudziądz): Uważam, że jesteśmy w stanie odrobić te stratę i wygrać u siebie wyżej. Dlatego kwestia bonusu jest otwarta. W moim zespole dobrze pojechał Artiom Łaguta i Przemek Pawlicki. Przebłyski miał Krzysiek Buczkowski. O reszcie ciężko coś pozytywnego powiedzieć. Totalnie zawiódł Kai Huckenbeck. Od połowy zawodów próbowaliśmy wariantu z Krystianem Pieszczkiem, ale też przyjechał ostatni. Jeśli chodzi o juniorów to razem z Robertem Kościechą robimy co możemy. Artiom już złapał wiatr w żagle. To już jest ten zawodnik, którego z przyjemnością oglądało się w zeszłym sezonie. Artiom Łaguta (MRGARDEN GKM Grudziądz): Strasznie ciężkie zawody. Nie ukrywam, że zaskoczyły mnie trochę warunki torowe. W porównaniu do tego co zastaliśmy ostatnio, było twardziej. Wtedy można było fajnie się zapuścić na szeroką i tam gonić rywala. Teraz ta zewnętrzna "nie chodziła". Ale może tak po prostu wyszło i w następnym spotkaniu będzie inaczej. Ja już tego jednak nie sprawdzę (śmiech). Zarówno w jednym jak i drugim motocyklu szukaliśmy optymalnych przełożeń. Największym mankamentem był brak dobrego wyjścia spod taśmy. Stąd wynikały moje początkowe męczarnie. Dopiero na trzynasty bieg udało się dobrze wyjechać ze startu, a potem w wyścigach nominowanych już to kontynuowaliśmy. Paweł Baran (trener Grupy Azoty Unii Tarnów): Do meczu w Grudziądzu zostało jeszcze kawał czasu, ale już teraz mogę zapewnić, nie jedziemy tam bronić oczka bonusowego, a interesuje nas walka o pełną pulę. Przed tym meczem słyszałem takie opinie: dobrze, że przyjeżdża Grudziądz, bo złapiemy trochę oddechu. Nieprawda. Nie ma łatwych meczów w Ekstralidze. Na szczęście chłopaki stanęli na wysokości zadania. Kuba Jamróg miał trochę pecha, bo rozleciał mu się silnik. Delikatnie obawiał się przesiadki na drugi motocykl, ale może nie ma tego złego ponieważ też też sprawował się znakomicie. Chciałbym podziękować Nickiemu Pedersenowi. Za to, że mimo kontuzji nas wspomógł. Nie oszukujmy się, gdyby go dzisiaj zabrakło, nie wygralibyśmy. Z Pedersenem był prosty temat. Jeżeli jesteś w stanie jeździć, wpadaj do Tarnowa. Jeśli nie, trudno. To jest tylko sport i za dużo masz do stracenia. Podjął decyzję , że pojedzie i nie będzie wielkim nadużyciem jeśli powiem, że kompletnie nie było widać, że zmaga się jakimiś dolegliwościami. Jakub Jamróg (Grupa Azoty Unia Tarnów): Nie jestem zadowolony z powodu tego, że rozsypał mi się silnik. Prawda jest jednak taka, że miałem trochę obaw co do niego, choć na próbie toru spisywał się nie gorzej niż ten pierwszy. Tego sprzętu jest naprawdę sporo i cieszę się, że jeden defekt, czy awaria nie skreśla mnie. Na innych jednostkach jestem równie szybki. Ten zdefektowany silnik praktycznie pękł na pół. Już od trzeciego okrążenia czułem, że jest z nim coś nie tak. Na początku myślałem, że jadę na "kapciu". Potem cały sprzęt zaczął drżeć i zastanawiałem się czy nie puścić gazu żeby choć w niewielkim stopniu oszczędzić tę jednostkę. Postanowiłem jednak, że za wszelką cenę dowiozę być może bezcenny punkt. Na szczęście moja przewaga nad kolejnym żużlowcem była na tyle spora, że udało się plan wykonać.

ZOBACZ WIDEO Piotr Pawlicki: Nie liczę na dziką kartę w SEC, choć fajnie byłoby ją dostać

Źródło artykułu: