A miało przybyć polskich kevlarów. Tymczasem ten jeden jedyny dzielnie się broni

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Damian Dróżdż
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Damian Dróżdż
zdjęcie autora artykułu

Gdy wszedł przepis z rezerwowymi pod numerami 8 i 16, a Sparta ogłosiła, że Damian Dróżdż będzie w składzie, ale w meczu nie wystąpi (z góry założono, że za niego pojedzie Max Fricke), to mówiono, że przez nową regulację przybędzie polskich kevlarów.

Wprowadzenie instytucji rezerwowego, który może zastępować dowolnego zawodnika z wyjściowego składu od pierwszego biegu, stało się przyczynkiem do dyskusji o polskich kevlarach. Zwłaszcza kiedy Betard Sparta przyznała, że Damian Dróżdż będzie wychodził na prezentację, pomacha ręką, ale za niego będzie jeździł od początku każdego meczu Max Fricke. I dotąd tak było, ale w niedzielnym spotkaniu Sparta - Falubaz Zielona Góra zarówno Fricke, jak i Dróżdż są w wyjściowym składzie. Tak oto Polak przestał być kevlarem. - Życie lubi pewne rzeczy weryfikować - mówi ekspert nSport+ Wojciech Dankiewicz.

- Od początku twierdziłem, że wprowadzenie rezerwowych nie będzie problemem, że polskich kevlarów wcale od tego nie przybędzie - stwierdza Sławomir Kryjom, żużlowy menedżer. - Sparta zrobiła manewr Dróżdż-Fricke, bo została postawiona pod ścianą po odejściu Woźniaka. Ten im uciekł, rynek był przetrzebiony, więc postawili na najpewniejszy ich zdaniem wariant. Większość poszła jednak w inną stronę. Stal czy Unia Leszno od początku deklarowały, że rezerwa będzie dla juniora. Tam, gdzie pod numerami 8 i 16 są zagraniczni, też nie ma jakoś parcia, żeby odstawiać Polaków z wyjściowego składu.

Wojciech Stępniewski, prezes Ekstraligi Żużlowej, już po pierwszych dwóch, trzech kolejkach wyrażał zadowolenie z wprowadzonego przepisu. Mówił, że spełnia on swoją funkcję, bo zabezpiecza kluby na wypadek kontuzji (także w trakcie meczu), ale i też daje szansę młodym gwiazdom z zagranicy. - A o eliminowaniu Polaków nie ma tutaj mowy - przekonuje Stępniewski, dodając, że EŻ z premedytacją zgodziła się na to, żeby pod 8 i 16 mogli jeździć także obcokrajowcy do lat 23. Większość topowych żużlowców jest po trzydziestce i za chwilę Ekstraliga będzie potrzebować nowych gwiazd. Dla młodych, zagranicznych zawodników jazda i zarabianie pieniędzy w Polsce to jedyna szansa na zrobienie kariery. Ekstraliga otworzyła im przepisem furtkę, byśmy za chwilę nie ścigali się sami z sobą.

Krytycy pomysłu podnosili dotąd głównie casus Dróżdża, który dał Sparcie możliwość wykorzystania nowego przepisu w sprytny sposób. Teraz jednak wrocławianie pokazali, że nie są na sztywno przywiązani do pewnych ustaleń. Chciałoby się więc spytać, gdzie te polskie kevlary? - Sparta z premedytacją wykorzystała pewien przepis, ale trener widząc słabszą formę Lebiediewa, dał szansę Dróżdżowi - komentuje Dankiewicz. - To tylko pokazuje, że nie powinniśmy w przepisach, które w sumie ułatwiają klubom życie szukać drugiego dna. Ja to bym poszedł dalej. Skoro są rezerwowi, to niech seniorzy z Ekstraligi jeżdżą jako goście w niższych ligach. Może dzięki temu Lebiediew miałby szansę startu i odbudowania formy.

ZOBACZ WIDEO Speedway of Nations gwarantuje emocje do ostatniego wyścigu

Źródło artykułu: