Zawodnicy forBET Włókniarza Częstochowa narzekali na tor w Lesznie. Michał Świącik tłumaczył, że liczył się tylko start i jazda przy krawężniku, a nawierzchnia nie była równa na całej szerokości. Prezes częstochowskiego klubu stwierdził też, że tor sprawiał kłopoty nawet gospodarzom.
- Jestem zaskoczony, że robi się takie tory. Myślałem, że regulują to odpowiednie przepisy. Jeśli pozwala się przygotowywać taką nawierzchnię, to może powinniśmy robić to samo w Częstochowie? Wówczas każdy rywal, który do nas zawita, będzie miał bardzo trudno. Przecież po to są regulaminy, by oglądać ciekawe ściganie. Jeśli jednak inne drużyny postępują inaczej, by wygrywać, to może powinniśmy robić tak samo - komentuje Leon Madsen w rozmowie z Radiem FON.
Nie da się ukryć, że niedzielny mecz w Lesznie nie był porywającym widowiskiem. Kibice nie ujrzeli zbyt wiele walki. - Kiedy robi się takie tory, to o wyprzedzanie jest trudno, jest bardzo dużo luźnej nawierzchni. W momencie objeżdżania rywala dostaje się ciężką szprycę, która zabija moc w silnik - przyznaje Duńczyk.
Koniec końców forBET Włókniarz Częstochowa przegrał z Fogo Unią Leszno 37:53, ponosząc pierwszą porażkę w tym sezonie PGE Ekstraligi. - Oczywiście nie czuję się dobrze, nie jestem zadowolony z wyniku. Słabo się zaprezentowaliśmy jako drużyna i nie mamy na to żadnego wytłumaczenia. Jestem rozczarowany. Musimy się podnieść na duchu, wyciągnąć wnioski i wrócić silniejszym - dodaje Madsen.
ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu