Leszczynianie pokonali częstochowian 53:37. Po zawodach na warunki torowe narzekał prezes przyjezdnych, Michał Świącik. Tłumaczył, że w Lesznie liczył się tylko start i krawężnik. - Tor był ciężki i nierówny na całej szerokości. Jak widać było na zawodach i gospodarzom stwarzał problemy - mówił.
Fogo Unia nie podzielała jednak zdania przyjezdnych. Zawodnicy w pomeczowych rozmowach na nawierzchnię nie narzekali. Zadowolony był też menedżer zespołu, Piotr Baron. - Czy tor był jakoś specjalnie przyczepny? Na pewno był szybki, co widać po czasach, jakie wykręcali zawodnicy. Mogli sobie fajnie pojeździć. Uważam, że tor był w porządku dla widowiska - stwierdził Baron.
Z warunków zadowolony mógł być szczególnie Jarosław Hampel, który na początku sezonu mówił, że nad torem w Lesznie trzeba jeszcze popracować. W niedzielę były zawodnik Falubazu wygrał trzy biegi, a łącznie zdobył jedenaście punktów. - Dla mnie zawsze najważniejsze jest to, by tor pasował naszej drużynie. Czy jeszcze będziemy coś zmieniać? Zobaczymy. Myślę jednak, że zawodnicy czują się na tej nawierzchni naprawdę dobrze - stwierdził menedżer.
Narzekać po niedzieli mógł w zasadzie jedynie Brady Kurtz, który zdobył zaledwie punkt. W klubie twierdzą jednak, że był to tylko wypadek przy pracy. - Akurat Brady'emu ten mecz nie wyszedł, ale myślę, że już w kolejnym spisze się dużo lepiej - skwitował menedżer leszczynian.
ZOBACZ WIDEO Nasi żużlowcy odpowiadali na pytania o Warszawę