Zielonogórzanie bardzo dobrze weszli w mecz z Grupą Azoty Unią Tarnów, jednak z czasem tracili na sile. Wykorzystali to tarnowianie, którzy koniec końców triumfowali na własnym obiekcie 47:43. - Gospodarze mają większe doświadczenie na tym torze i w tych warunkach lepiej potrafili się odnaleźć. Po początku spotkania zaczęli odrabiać straty i ostatecznie wygrali - przyznaje Grzegorz Zengota w rozmowie z Falubaz.com.
Nic dziwnego, że Falubaz Zielona Góra wyjechał z Tarnowa ze sporym niedosytem. Zespół Adama Skórnickiego był o krok od udanego otwarcia sezonu. - Była szansa, żeby wywieźć dwa punkty z Tarnowa. Niewielu typowało tak zacięte spotkanie. Udało nam się powalczyć na tym torze, ale wiemy, że jeszcze dużo pracy przed nami, aby wszyscy byli w optymalnej formie - uważa 29-latek.
O końcowym rezultacie zadecydował dopiero 15. wyścig, w którym Nicki Pedersen i Kenneth Bjerre uporali się z parą Zengota - Michael Jepsen Jensen. Wychowankowi Falubazu zabrakło wisienki na torcie, choć jego 10 punktów i bonus (3,2*,2,3,0) na inaugurację to dobry prognostyk przed dalszą fazą sezonu. - Kamil Stoch chce oddać dwa dobre skoki, ja chce takich skoków oddać pięć. Cztery mi się udały, nad jednym muszę popracować. Jestem blisko - mówi Zengota.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne intro PGE Ekstraligi 2018