Edvins Grinkos: Jechałem 12 godzin i choć przegrałem, to było warto (wywiad)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Edvins Grinkos. To on przejechał 1000 kilometrów, by zjawić się na finale konkursu #ekspertpgee
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Edvins Grinkos. To on przejechał 1000 kilometrów, by zjawić się na finale konkursu #ekspertpgee

Edvins Grinoks był jedynym zagranicznym uczestnikiem finału quizu #EkspertPGEE. Łotysz mimo niepowodzenia w decydującej rozgrywce przyznaje, że warto było się stawić w Warszawie i po raz pierwszy w tym roku poczuć żużlową atmosferę.

W tym artykule dowiesz się o:

Artur Babicz, WP SportoweFakty: Awansował pan do finału. Tutaj już trochę nie wyszło. Największy problem miał pan z pytaniami praktycznymi zadawanymi przez Leszka Demskiego.

Edvins Grinoks (Lokomotiv_Mistrzem), finalista quizu #EkspertPGEE: Jak jechałem do Warszawy z Rygi to długo myślałem o tym jak będą wyglądać pytania praktyczne. Muszę przyznać, że ta część bardzo mi się podobała, pomimo że nie zdobyłem w tej serii punktów, było to bardzo ciekawe doświadczenie. Miałem trochę pecha, ponieważ inni uczestnicy mieli pytania, na które znałem odpowiedź. Jednak szczęście było tym razem przy pozostałych finalistach. Nie załamuje się i mam motywację, aby jeszcze głębiej poznać żużlowy świat przed kolejną edycją konkursu.

Szykuje się pan do kolejnej edycji quizu #EkspertPGEE?

Tak, oczywiście. Szczególnie skupię się na wiedzy praktycznej. Na pewno zacznę od dokładnej analizy wypowiedzi Pana Leszka Demskiego w magazynach PGE Ekstraligi, w których dokonuje dogłębnych analiz. Myślę, że to mi pomoże w następnej edycji.

Jak ocenia pan pierwszą edycję quizu #EkspertPGEE?

Uważam, że tego typu zabawa jest bardzo dobrym rozwiązaniem dla każdego kibica. Zimą wszyscy sympatycy „czarnego sportu”, bez względu na to czy w Polsce, czy na Łotwie, tęsknią za zapachem metanolu. Dlatego taka inicjatywa wypełnia w nas wszystkich tę pustkę. Mam nadzieję, że ten format będzie kontynuowany. Kolejne edycje tego quizu mogą przyciągnąć jeszcze większą uczestników spoza Polski.

Jest pan jedynym obcokrajowcem, który brał udział w finale quizu #EkspertPGEE. Login (Lokomotiv_Mistrzem – przyp. red.) jasno pokazuje komu pan kibicuje. A w PGE Ekstralidze kto jest najbliższy pańskiemu sercu?

Najbardziej kibicuję Sparcie, ponieważ w tych barwach jeździ Andrzej Lebiediew. Dodatkowo bardzo podoba mi się struktura tego klubu, w którym nieustannie stawia się na młodych i ambitnych zawodników. Myślę, że szczególnie w tym roku stać ich na bardzo dobry wynik.

Jak już mówimy o sezonie zimowym. Jak na Łotwie radzicie sobie z zaspokajaniem żużlowych emocji, kiedy aura nie pozwala na jazdę na żużlu?

Mogę powiedzieć ze swojej perspektywy. Przede wszystkim oglądam spotkania z zeszłego sezonu oraz śledzę wszystkie możliwe newsy. W naszej dyscyplinie zapełnić tę lukę jest szczególnie ciężko, ponieważ sezon żużlowy trwa tylko ok 4-5 miesięcy.

Przyjechał pan do Warszawy aż z Łotwy. Czy było warto?

Jechałem busem z Rygi 12 godzin i pomimo braku wygranej uważam, że było warto. Miałem okazję poznać najlepszych żużlowych ekspertów, porozmawiałem z innymi sympatykami "czarnego sportu" i to był dla mnie taki przedsmak żużlowych emocji, które rozpoczną się wraz z początkiem sezonu ligowego.

Jak ma pan nastawienie do zbliżającego się sezonu w wykonaniu Lokomotive?

W ostatnich dniach spotkały nas bardzo dobre informacje. Finanse klubu się ustabilizowały, szkółka żużlowa dostała dodatkowe środki, więc myślę, że nadchodzący sezon będzie lepszy niż poprzedni. Przede wszystkim wiele wskazuje, że nie będzie już więcej znaków zapytania odnośnie funkcjonowania klubu. Lokomotiv w składzie ma wielu młodych zawodników, którzy mogą namieszać w rozgrywkach Nice 1.LŻ.

A jak ze swojej perspektywy ocenia pan poziom łotewskiego żużla? Czy ma on szansę zbliżyć się do tego co mamy w Polsce?

To będzie bardzo trudne… mówiąc szczerze na ten moment nierealne. W Polsce jest bardzo dużo ośrodków żużlowych, natomiast na Łotwie mamy ich półtorej – poza Daugavpils speedway zaczyna pojawiać się w Rydze. Jednak myślę, że dzięki rywalizacji naszych juniorów w polskich rozgrywkach już niedługo możemy mieć coraz więcej zawodników na światowym poziomie.

Czy masz zadrę w sercu, że Lokomotiv po wygraniu 1. LŻ nie został dopuszczony do jazdy w PGE Ekstralidze?

Tak, oczywiście. Gdyby pozwolono nam jechać w najwyższej klasie rozgrywkowej to z pewnością łotewski żużel już teraz prezentowałby inny, lepszy poziom sportowy. Niestety nie pozwolono nam się zmierzyć z najlepszymi polskimi klubami. Mam jednak nadzieję, że w przyszłości jeszcze raz zaatakujemy PGE Ekstraligę i tym razem będziemy mogli rywalizować z czołowymi zawodnikami na świecie.

Zmieniona została formuła rozgrywania zawodów rangi mistrzostw świata - Speedway of Nations. Wpłynie na to, że Łotwa poważnie namiesza w rozgrywkach międzynarodowych?

To bardzo dobre pytanie. W ubiegłych latach, poza Polską, wszystkie kraje miały problem, aby złożyć konkurencyjny zespół na DPŚ. Każdemu brakowało jednego czy dwóch zawodników na międzynarodowym poziomie. Teraz kiedy będzie rywalizować się parami to uważam, że Speedway of Nations wyrówna poziom międzynarodowych rozgrywek. Szczególnie dla takich małych krajów jak Łotwa to bardzo dobra formuła. Myślę, że dla naszej drużyny plan minimum to finał, a tam już może zdarzyć się wszystko. Tym bardziej, że ostateczne rozstrzygniecie odbywać się będzie na Olimpijskim we Wrocławiu, czyli obecnie domowej arenie Andrzeja Lebiediewa. Więc kto wie? Łotwa może mieć szansę na medal.

ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls

Źródło artykułu: