Pawlicki i Jurica Pavlic podwójnie wygrali inauguracyjną gonitwę ligową na Motoarenie im. Mariana Rosego. 17-latek uważa, że bardzo dobrze współpracuje mu z 19-latkiem z Chorwacji: - Z Jurim dobrze się kontaktujemy na torze, jak było zresztą widać. W zeszłym sezonie odjechaliśmy razem kilka fajnych biegów i z tych biegów juniorskich nie przegraliśmy ani jednego. Z Jurim naprawdę fajnie się jeździ i mam nadzieję, że nasza współpraca dalej będzie się tak dobrze układała.
Później nie było jednak już tak dobrze, bo młody żużlowiec Byków do końca meczu nie wywalczył ani jednego punktu. - W drugim moim wyścigu trochę źle przełożyliśmy motor i dlatego nie mogłem dać sobie rady. Później, w następnym biegu, wszystko było OK, ale Sullivan delikatnie powiózł Jarka Hampela, Jarek musiał się wynieść i mnie delikatnie powiózł - powiedział Pawlicki.
Pawlicki najbliżej wywalczenia jakichkolwiek punktów z "dorosłymi" przeciwnikami był w gonitwie dwunastej, kiedy zanotował defekt na drugiej pozycji. 17-latek tłumaczy, że podczas jazdy urwał mu się wężyk paliwa: - Prowadziłem w tym biegu, ale na wejściu w pierwszy łuk motor mi zaczął szwankować i już na wyjściu zaczął stawać. Urwał się wężyk paliwa i paliwo wyleciało. Szkoda. No, ale to są rzeczy martwe i myślę, że po prostu miałem pecha.
Pawlicki po raz kolejny potwierdził również, że do zawodów był perfekcyjnie przygotowany sprzętowo oraz podziękował wszystkim ludziom, którzy go wspierają: - Ja na sprzęt nie mogę narzekać - tata razem z mechanikami dobrze go przygotował. Chciałbym również podziękować wszystkim moim sponsorom, całej mojej rodzinie, która przyjechała za mną do Torunia oraz wszystkim kibicom.