Damian Baliński: Nie mogę zwalać winy ani na motocykle, ani na tor

W niedzielnym spotkaniu Speedway Ekstraligi, Unibax Toruń okazał się lepszy na własnym torze od Unii Leszno, zwyciężając 48:42. Żużlowiec Byków, Damian Baliński, wywalczył w tym spotkaniu zaledwie jeden punkt oraz bonus i jest bardzo rozczarowany swoją postawą.

Zawodnik drużyny z Wielkopolski przypuszcza, że wpływ na jego występ miało niedopasowanie się do nawierzchni Motoareny im. Mariana Rosego: - Nie ma co oceniać - fatalny występ. Trudno powiedzieć, co było przyczyną tego, że tak słabo pojechałem. Na pewno nie mogę zwalać winy ani na motocykle, ani na tor, dlatego że te rzeczy były akurat w porządku. Zupełnie źle się dopasowałem, bo Leigh Adams, Jarek Hampel i Krzysztof Kasprzak sobie w miarę radzili, a ja nie.

W trzeciej gonitwie meczu "Bally" po starciu z Robertem Kościechą zanotował upadek, jednak jeździec Byków twierdzi, że jego skutki nie miały żadnego wpływu na dalszą część spotkania: - Było ciasno w pierwszym łuku. Zostałem zamknięty i po prostu upadłem, ale ten upadek nie miał wpływu na moją dalszą jazdę.

Baliński pochwalił również przygotowanie toruńskiego owalu: - Tor był dobrze przygotowany, jest to tor do walki. Kwestia tylko, żeby dobrze się dopasować do nawierzchni.

Komentarze (0)