Trzeci już przetarg na słynną "Skałkę" został unieważniony ze względu na zbyt wysoką cenę, jaką oferowali potencjalni wykonawcy. Przekraczała ona 30 milionów złotych - budżet, który założyło miasto Świętochłowice. Nie oznacza to jednak, że reaktywacja żużla w sercu Śląska jest na ten moment zagrożona.
- Postępowanie przetargowe zostało wznowione już 9 marca i kolejne otwarcie ofert będzie miało miejsce 18 kwietnia. Wiem, że przedstawiciele magistratu miasta postępują zgodnie z wszystkimi procedurami przetargowymi. Ufamy sobie nawzajem, a naciski i ponaglenia nie sprzyjają rozwojowi sytuacji. Pośpiech przy tak dużej inwestycji nie popłaca, czekamy już tak długo na powrót żużla do serca Śląska, że powiem paradoksalnie, iż te parę miesięcy nas nie zbawi - powiedział Michał Widera, prezes Śląska Świętochłowice. - Widzimy jaka nerwowa sytuacja jest w tej chwili w Łodzi. Uzbrajamy się w cierpliwość, trenujemy i nadal szkolimy naszych adeptów - dodał.
Właśnie szkółka jest dla Śląska Świętochłowice oczkiem w głowie. Obecna sytuacja, choć może nie pozwala zawsze spokojnie zasnąć najbardziej zainteresowanym, nie przeszkadza w szkoleniu. - My niezależnie od informacji dotyczących stadionu normalnie przygotowujemy się do sezonu i wierzymy, że następny przetarg będzie udany. Staramy się nie patrzeć na jakieś uderzenia z zewnątrz, choć po ostatnich informacjach medialnych wyszła nieprzyjemna sytuacja - ocenił trener świętochłowickiego klubu, Krzysztof Bas.
Świętochłowiczanie przygotowują się więc do kolejnego sezonu. - Płakać można dopiero nad rozlanym mlekiem. Tu jeszcze nic się nie rozlało, a do mnie nie doszła żadna informacja o tym, że kolejnego przetargu nie będzie. Rozumiem, że z ludzi wychodzą emocje, może niektórzy są zawiedzeni, ale nie pozostaje nam nic innego, jak tylko pracować, szkolić i czekać. Panika jest niepotrzebna - stwierdził wprost Bas.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2018 PZM Warsaw FIM SGP of Poland
Otwarcie kopert przy czwartym przetargu nastąpi już w kwietniu. Klub pozostaje w stałym kontakcie z przedstawicielami magistratu. - Regularnie rozmawiamy z Urzędem Miasta o bieżących tematach dotyczących sportu żużlowego w Świętochłowicach oraz o sprawach przetargowych. Nie będę kolorował i nikomu słodził, ale akurat prezydent żywo interesuje się naszymi zawodnikami, treningami adeptów i tegorocznymi losami klubu - przekazał Michał Widera.
W Świętochłowicach zrobiono już wiele, by żużel do tego miasta wrócił po latach niebytu. Trud wielu osób i inwestycje nie mogą zostać zniweczone. - Nie wierzę w takie historie. Miasto ruszyło mocno z inwestycjami i niektórym to się może nie podobać, ale żeby obudzić gospodarkę, nieraz trzeba poświęceń. My jako klub obserwujemy wszystko z boku poza układami politycznymi, nie stoimy po żadnej ze stron, ale poziom wypowiedzi niektórych adwersarzy czasem spędza mi sen z powiek. Musimy działać wespół dla dobra i rozwoju miasta leżącego w sercu śląskiej aglomeracji. Region Śląska i cała żużlowa Polska wypatruje nas wkrótce w rozgrywkach ligowych. Taki jest cel zarówno Urzędu Miasta, zarządu oraz naszych kibiców, którzy brali czynnie udział w reaktywacji - podkreślił Widera.
Miasto chce przeznaczyć 30 milionów złotych na przebudowę stadionu, w tym remont trybun, toru, boiska piłkarskiego, budynku biurowego i postawienia nowego parku maszyn. - Liczymy, że remont ruszy jeszcze w tym roku, ale wszystko zależy od atrakcyjności ekonomicznej i jakościowej złożonych w przetargu ofert, nad którym czuwa komisja przetargowa. Do 18 kwietnia można składać oferty - przypomniał prezes Śląska.
Niezależnie od kwestii stadionu, w Śląsku pracują nad budową jak największych fundamentów. Klub otrzymał dotację od miasta na szkolenie w 2018 roku. Rozbudowuje się też baza sponsorska. - Jest pomoc ze strony kilkunastu sponsorów, którzy pomagają nam od momentu reaktywacji, ale pojawiają się też co roku kolejni. W ubiegłym roku zorganizowaliśmy kilka imprez, kibice każdorazowo zasilali kasę klubową, a sponsorzy mieli się gdzie zareklamować. W tym roku będzie tyle samo wydatków, a przychodów znacznie mniej. Póki co opinie jako płatnika mamy nieskazitelną i tak musi pozostać. Jest skromnie, ale porządnie - wyjaśnił sytuację Michał Widera.
Brak możliwości korzystania z toru może być problemem dla liczącej coraz więcej adeptów szkółki. Śląsk Świętochłowice jest o krok od podpisania umowy współpracy z Kolejarzem Opole. Dotyczy ona wzajemnej współpracy trenerów, adeptów i juniorów. W miarę możliwości, zawodnikom ze Świętochłowic swoje tory mają też udostępniać Włókniarz Częstochowa i ROW Rybnik. - Taka dywersyfikacja treningowa może być pozytywnym argumentem szkoleniowym, gorzej pewnie z logistyką, ale liczymy, że to w znacznej mierze zweryfikuje i zahartuje naszą szkółkę - ocenił sytuację Widera.
Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za plany Śląska Świętochłowice. Są one ambitne i dawno taki wyczyn nikomu się nie udał. - W momencie gdy ruszy remont, a wykonawca zadeklaruje na umowie termin ukończenia, zasiądziemy do stołu i zadecydujemy o powrocie do ligi. Być może uda się to na sezon 2020, a w przyszłym roku marzylibyśmy aby "odpalić" nowy obiekt, pociągnąć kilka fajnych imprez, szkolić juniorów, bo kontynuacja pracy z najmłodszymi, to będzie dla nas zawsze priorytet. Tylko tak widzimy naturalną odbudowę następców naszych wielkich legend Pawła Waloszka czy Jana Muchy - podsumował sytuację prezes klubu z Górnego Śląska.