Stal Rzeszów nałożyła na Patryka Wojdyłę dwie kary za złamanie regulaminu. Zawodnik, choć początkowo deklarował, iż zostanie w klubie na kolejny sezon (Stal słysząc to, zapowiedziała anulowanie grzywny), ostatecznie przeniósł się do Betardu Sparty Wrocław. Istniała jednak groźba, że nowy pracodawca nie będzie mógł zatwierdzić do rozgrywek żużlowca, na którym ciąży kara. Rzeszowski klub rozwiewa jednak wątpliwości.
- Bardzo szanujemy rządzących Spartą Andrzeja Rusko i Krystynę Kloc, więc nie będziemy uprzykrzali im życia - mówi nam Marcin Janik, wiceprezes Stali. - Nie będziemy blokować procesu zatwierdzenia zawodnika. Nie znaczy to jednak, że odpuszczamy mu nałożoną na niego karę. Zrobimy mu sprawę w Trybunale PZM i tam będziemy się domagali zapłacenia nam 25 tysięcy złotych.
Na przełomie października i listopada Stal mogła potrącić karę Wojdyły z bieżących wypłat. Jednak tego nie zrobiła, bo wówczas zawodnik jeszcze deklarował chęć pozostania. Wypłacono mu więc 18 tysięcy, które zarobił w sezonie 2017. Jeśli Wojdyło przegra w Trybunale, to będzie musiał oddać te pieniądze, a dodatkowo zapłaci 7 tysięcy.
Dodajmy, że Sparta kwestionowała karę nałożoną na Wojdyłę przez Stal. We Wrocławiu mówiono, że w związku nie ma żadnych papierów potwierdzających jej nałożenie. Rzeszowianie wykazywali jednak, że sprawa jest czysta. Informacja o karze miała być wykazana w ostatnim audycie.
ZOBACZ WIDEO Kim Jason Doyle będzie za 20 lat? Prawdopodobnie najgrubszym facetem jakiego widzieliście