Tak wczesna pora wyjazdu na tor przez żużlowców toruńskich może jednak szokować. Kluby nie przyzwyczaiły kibiców do treningów przed sezonem jeszcze w lutym. Zazwyczaj pierwsze jazdy i testy sprzętu odbywają się w marcu. Menedżer Get Well tłumaczy jednak, że warto było nagrodzić Marcina Kościelskiego i Igora Kopcia-Sobczyńskiego za ciężką pracę, którą wykonują od listopada.
- Chłopaki przejechali po kilka kółek. O wszystkim dowiedzieli się tak naprawdę dopiero w poniedziałek. Dla nich samych to było pewne zaskoczenie. Do tego byłem ciekawy, jak się zachowuje tor po dosypaniu nawierzchni. Mocno się kurzyło, ale ogólnie rzecz biorąc, jesteśmy zadowoleni. Chcę podkreślić, że nie wyciągamy żadnych wniosków sportowych. To był czysto treningowy przejazd, kilkanaście minut dobrej zabawy - wyjaśnia Jacek Frątczak.
Menedżer torunian ucina spekulacje dotyczące kolejnych jazd. Nie mamy co spodziewać się powtórki z rozrywki w najbliższym czasie. - To była jednorazowa akcja. Mamy konkretny plan treningowy i w lutym już na tor nie wyjedziemy. Chcieliśmy pokazać w środowisku, że jesteśmy i klub funkcjonuje. Sygnalizujemy, że tor mamy gotowy do treningów - podkreśla nasz rozmówca.
Frątczak nie obawia się negatywnych komentarzy pod swoim adresem. Cel został osiągnięty i nie można oglądać się na innych. - Trzeba robić swoje. Korciło nas już od początku stycznia, żeby wyjechać na tor. Puszczamy oko do środowiska, a i tak każdy sobie to zinterpretuje, jak będzie chciał - kończy.
ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii!