Mateusz Szczepaniak: Chciałem zaatakować PGE Ekstraligę, ale nie było dla mnie miejsca (wywiad)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Mateusz Szczepaniak
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Mateusz Szczepaniak

Mateusz Szczepaniak postanowił zmienić barwy klubowe i w przyszłym sezonie będzie jeździć dla ROW-u Rybnik. 30-latek ma za sobą świetny rok, był najskuteczniejszym zawodnikiem Nice PLŻ, więc działacze Rekinów wiążą z nim ogromne nadzieje.

Marcin Karwot, WP SportoweFakty: Skąd pana decyzja o przejściu do ROW-u Rybnik?

Mateusz Szczepaniak, zawodnik ROW-u Rybnik: Mam w głowie nowe wyzwania. Poprzedni sezon był dobry i udany. Chciałem zaatakować PGE Ekstraligę, ale nie było dla mnie miejsca w żadnym klubie. Nie mogłem tam teraz trafić, a wiem, że ROW ma aspiracje, by tam ponownie awansować. Wtedy miałbym taką możliwość, jeśli przydam się drużynie. Jeśli ten awans wywalczymy i do tego się przyczynię, to chciałbym pozostać na kolejne lata w tej ekipie.

Naprawdę nie było żadnej opcji w PGE Ekstralidze?

Pewne zapytania na początku były, ale żadnych konkretów i spotkań już nie. Kluby widziały inaczej swoje składy i mnie w tych wizjach nie było.

Jak pan ocenia kadrę ROW-u na sezon 2018?

Formacja juniorska ma bardzo duże znaczenie i każde punkty młodzieżowców to duży zastrzyk. W Rybniku jest to silny punkt. Zaś poziom seniorów jest bardzo wyrównany. Każdy jest na podobnym poziomie i potrafi robić po 10 punktów, czy nawet więcej. Mam nadzieję, że nie będzie słabszych elementów. Trzeba stworzyć monolit i zgraną ekipę.

Speedway Wanda Kraków w poprzednich latach miała problemy finansowe. Czy obecnie ten klub ma jakieś zobowiązania wobec pana?

Z klubem niedługo będzie załatwione i wszystko zakończy się dobrze. Ten pierwszy rok w Wandzie nie był idealny, ale ubiegły był za to bardzo udany. Ten zespół dał mi sporo. Klimat był w porządku, wszystko jest tam prowadzone jak należy. Brakuje trochę kibiców na trybunach, bo Kraków nie jest aż tak żużlowym miastem, ale działacze z czasem poprawią i to.

Nie myślał pan o pozostaniu w tym zespole?

Tak jak powiedziałem, głównym powodem jest ta chęć uderzenia w PGE Ekstraligę. Taki jest mój plan. Z klubem z Rybnika jest to bardziej możliwe, a Wanda takich aspiracji jeszcze nie ma.

Czy prezes Mrozek długo namawiał pana do przejścia do ROW-u?

Muszę przyznać, że rozmowy nie trwały zbyt długo. Szybko się dogadaliśmy.

Porozumienie było szybko, ale na pana podpis pod kontraktem trzeba było chwilę poczekać.

Tak, wszystko przez rozbieżności między zawodnikami, PZM i Ekstraligą. Byłem ze wszystkimi zawodnikami. Staraliśmy się wywalczyć kilka praw dla siebie, bo w ostatnich latach były one nam zabierane. Nie mieliśmy ich wcale. My tylko byliśmy od brudnej roboty. Udział w proteście brali też inni zawodnicy ROW-u.

Jak prezes Mrozek podszedł do tej sprawy. Mieliście u niego pełne poparcie?

Prezes powiedział, że nas rozumie. Przedstawiłem naszą sprawę i nie robił nam żadnych problemów. Takich ludzi jak on potrzebujemy w żużlu. Tu musi być rozmowa, a nie tak jak ma to miejsce w innych organach bądź klubach. Nie można niczego narzucać. Patrząc od środka mogę powiedzieć, że kilka osób psuje ten sport. My chcemy uzdrowić żużel i relacje między "górą" a nami.

ZOBACZ WIDEO Organizacja meczu w PGE Ekstralidze

Pana brat, Michał, jeździł dla klubu z Rybnika. Pytał się go pan o opinie dotyczące tego zespołu?

Tak, coś tam go podpytałem. Michał jeździł dla ROW-u przez jeden sezon i nie powiedział złego słowa na ten klub i prezesa. To też miało dla mnie znaczenie.

Na pewno jest pan zakontraktowany z myślą o byciu liderem tej drużyny. Skąd wzięła się ta wysoka forma w minionym sezonie? W poprzednich latach nie wyglądało to zbyt kolorowo.

Tak to jest w sporcie. Czasami trafi się na coś lepszego. Świetne silniki przygotował mój tata, Andrzej. Były wszędzie szybkie. W dodatku dobrze przygotowałem się w zimie. Kilogramów zleciało trochę więcej niż zawsze. Ten klimat w Krakowie też pomógł, nie było ciśnienia i problemów. Ta forma się utrzymywała prawie do samego końca.

Jeśli chodzi o przyszły sezon, to planuje pan większe inwestycje, czy głównie się pan skupi na odnowieniu tego, co sprawdzone?

Dwa silniki, które były ze mną w tym roku zostaną odświeżone. Poza tym zamierzam zakupić jedną albo dwie nowe jednostki, żeby tego sprzętu było więcej. Przy dalekich podróżach był z tym mały problem w tym roku. Musi być coś w zapasie.

Rola lidera była dla pana czymś nowym. Czuł pan jakąś presję z tym związaną na początku?

Dla mnie to nie miało różnicy. Podjeżdżałem pod taśmę i robiłem swoje. Nie czułem dodatkowej presji. Każdy chce robić jak najwięcej punktów i o to w tym chodzi. Będzie trudno powtórzyć średnią biegową w przyszłym roku, ale dam z siebie wszystko. Kto wie, być może znowu uda się odjechać bardzo dobry sezon.

W SEC też panu nie szło najgorzej.

Dokładnie. Da się wygrywać z teoretycznie lepszymi zawodnikami. Byłem też w finale Grand Prix Challenge, gdzie nie da się łatwo dostać. Tam jeździ światowa czołówka. Mam w głowie jakieś aspiracje. Mam też wiarę w to, że da się coś wygrać.

Źródło artykułu: