Krzysztof Mrozek: Z niewolnika nie ma pracownika

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Max Fricke i prezes Krzysztof Mrozek
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Max Fricke i prezes Krzysztof Mrozek

Betard Sparta Wrocław zapłaciła ROW-owi Rybnik ponad 300 tysięcy za Maxa Fricke'a. - Zawsze mówię, że z niewolnika nie ma pracownika - przyznał Krzysztof Mrozek.

Choć Max Fricke miał ważną umowę z ROW-em Rybnik, to po spadku śląskiego zespołu z PGE Ekstraligi stało się jasne, że Australijczyk będzie szukał nowej drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Pozyskaniem 21-latka zainteresowanych było kilka klubów.
 
Ostatecznie Fricke związał się dwuletnim kontraktem z Betardem Spartą Wrocław. - Zawsze mówię, że z niewolnika nie ma pracownika. Max w Rybniku rozwinął skrzydła i stał się zawodnikiem klasy światowej. Przypomnę, że startując w naszych barwach z zawodnika anonimowego stał się liczącym się nazwiskiem w światowym żużlu. Zdobył Indywidualne Mistrzostwo Świata Juniorów w 2016 roku, a rok później w tych samych rozgrywkach wywalczył brązowy medal. Także startując w zielono-czarnych barwach został uznany za Objawienie PGE Ekstraligi w sezonie 2016 - powiedział Krzysztof Mrozek, cytowany przez rybnik.com.pl.

Prezes ROW-u oczekiwał za Fricke'a 360 tysięcy złotych. Nie jest jasne, jaką sumę przelali na konto rybnickiego klubu wicemistrzowie Polski, jednak śmiało zakładać, że ponad 300 tysięcy złotych. - Ile? Dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, a więc uchylę się od odpowiedzi. Mogę tylko Maxowi podziękować za te lata spędzone w Rybniku. Zaufaliśmy mu w trudnym momencie, a on nie zawiódł. Życzę mu teraz powodzenia we Wrocławiu - dodał Mrozek.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: polski siatkarz zaskoczył rywali w LM. "Szalony finisz!"

Źródło artykułu: