- Starty w GP zawsze były dla mnie priorytetem. Walka z najlepszymi na świecie niesamowicie mnie motywuje. Poza tym ja uwielbiam wygrywać. Kiedy staję na najwyższym stopniu podium czuję ogromną satysfakcję - zaczął Hancock.
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Amerykanin stwierdził, że najlepiej wspomina zawody rozegrane w Vojens w 1997 roku: - Nigdy nie zapomnę o w finale w duńskim Vojens w 1997 roku. Wtedy to świętowałem jedyny raz w karierze indywidualne mistrzostwo świata. Od tego czasu minęło już 12 lat, ale ja doskonale pamiętam wielką radość jaką wtedy czułem. Chciałbym znowu przeżyć takie chwile.
Na koniec wypowiedzi Greg dodał, że w tej chwili najpiękniejszy speedway mogą oglądać kibice w Polsce, i że to nic dziwnego, iż mamy w tym roku aż czterech stałych uczestników cyklu pod dyrekcją Ole Olsena: - Nie dziwi mnie to, że w tej edycji będzie jeździć aż tylu Polaków. Z roku na rok polski speedway idzie do przodu. Na pewno wpływ na to ma bardzo mocna liga. To najtrudniejsze rozgrywki na świecie. Dzięki nim wasi zawodnicy rozwijają się. Zresztą mają teraz także lepszy sprzęt, czy mechaników. Kiedy opowiadam w USA o tym jaka na meczach ligowych w Polsce panuje atmosfera, wiele osób mi nie wierzy.