Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty: Były jakieś obawy, że nie pojedziesz na obóz reprezentacji? Mam na myśli kontuzję, którą miałeś w końcówce poprzedniego sezonu.
Jakub Krawczyk, zawodnik Betard Sparty Wrocław: Kontuzja w żaden sposób nie opóźniła nawet moich przygotowań do kolejnego sezonu. Właściwie już w pierwszej połowie listopada mogłem swobodnie trenować, nic mi nie dolegało. Nie było już żadnej blokady, żadnego bólu. Jeśli więc chodzi o ten uraz, to na szczęście nie miał wpływu na okres przygotowawczy.
Nie bez powodu pytam o kwestie zdrowotne, bo w pierwszym meczu finałowym PGE Ekstraligi przeciwko Orlen Oil Motorowi Lublin pojawiłeś się na torze, mimo ogromnego bólu i 30 szwów. Gdybyś miał drugi raz podjąć decyzję, to byłaby ona taka sama?
Oczywiście, że tak. Nie rozważyłbym innej decyzji i co ważne nikt mnie namawiał na to, żebym pojechał w tym meczu. To była tylko i wyłącznie moja decyzja. Powiem szczerze, że chciałem przetestować na przyszłość, czy jestem w stanie bardzo szybko się pozbierać i jednocześnie w miarę bezpiecznie odjechać te zawody. Jestem z siebie dumny, patrząc na to, jaka praca została wykonana przed spotkaniem we Wrocławiu.
Szkoda jedynie, że mecz potoczył się tak, a nie inaczej. Wyścig młodzieżowy wygrałem, ale w drugim biegu motocykl mi źle opadł ze startu, gdzieś mną zatrzęsło, blizna się szarpnęła i nie chciałem już wtedy dalej ryzykować, żeby ten uraz się nie pogorszył.
ZOBACZ WIDEO Nowy pomysł PGE Ekstraligi. Szczera opinia Cegielskiego
Zakładam, że musiałeś włożyć ogromny wysiłek w to, by być gotowy na mecz z Motorem. Jak wyglądały kulisy twoich przygotowań do finału?
Tak naprawdę to wszyscy musieli w to włożyć ogromny wysiłek - począwszy od moich mechaników, którzy przygotowywali sprzęt na niedzielę (finał SGP 2 odbył się w piątek, a dwa dni później odbył się mecz we Wrocławiu - przyp.red.). Jeszcze nie zdążyłem wyjść ze szpitala w Toruniu, a wiedziałem, że w sobotę rano przyjedzie do mnie fizjoterapeuta. Niedziela wyglądała podobnie. Od rana do godziny 16 trwały różne zabiegi, które miały sprawić, że będę gotowy na mecz. Właściwie w ciągu półtora dnia miałem 12 godzin rehabilitacji.
W poprzednim sezonie świetnie spisywałeś się w jego drugiej części. Czym to jest spowodowane, że zazwyczaj druga połowa sezonu jest dla ciebie dużo lepsza niż pierwsza?
Rzeczywiście to tak zawsze wyglądało. Na przykładzie poprzedniego sezonu mogę powiedzieć, że na początku lipca sobie zdałem sprawę, że dużo rzeczy wydarzyło się zimą, doszło do zmian, doszedł do tego stres i wybiło mnie to z rytmu. Nie potrafiłem się za bardzo skupić. Odnalezienie formy zajęło mi jeszcze więcej czasu niż zazwyczaj. Teraz już jestem spokojny, mam wszystko poukładane, czuję zadowolenie z tego, jak całość funkcjonuje. Mam nadzieję, że nastąpi zmiana względem poprzednich lat i dobre występy będę notował już od pierwszych meczów.
Podczas minionych rozgrywek mówiło się nawet o tym, że stracisz miejsce w składzie Sparty Wrocław, a tymczasem konsekwentnie na ciebie stawiano. Pomoc klubu była kluczowa w odbudowie formy?
Zdecydowanie tak. Być może działacze i sztab szkoleniowy Sparty przypuszczali, że te wszystkie zmiany mogą spowodować na początku sezonu, iż nie będę w wysokiej dyspozycji. Naprawdę klubowi należą się słowa uznania, bo nikt nie myślał o odstawianiu mnie od składu, ale każdy wyciągnął pomocną dłoń, otrzymałem dużą pomoc. Nie radziłem sobie, ale później wszystko się ułożyło. Jestem spokojny o przyszły sezon - mam też ulepszony okres przygotowawczy. Doszło trochę urozmaicenia. Jeżdżę regularnie na crossie, również mam treningi na rowerze, a dotychczas ich nie miałem.
Poukładały ci się także sprawy sprzętowe. Jakie masz wrażenia ze współpracy z Ashley’em Holloway’em?
Współpraca układa się znakomicie. To wspaniały człowiek. Jest naprawdę pomocny. Zawsze jak do niego dzwoniłem, to był w stanie mi pomóc. Gdy serwis silnika musiał zostać wykonany w kilka godzin, to również nie było z tym problemu. Ashley wykonał kawał dobrej pracy.
Wspomniałeś wcześniej o stresie, jaki towarzyszył ci przy zmianach i na początku sezonu. To miało wpływ na takie sprawy, jak twoja sylwetka na motocyklu i pewność siebie?
U mnie wygląda to zazwyczaj tak, że gdy już odjadę pierwsze dobre zawody, to później najczęściej ten równy, solidny poziom utrzymuje się cały czas. Tak też było w poprzednim roku, bo najpierw ta wyższa dyspozycja zaczęła się przejawiać w U24 Ekstralidze, później zawody juniorskie, młodzieżowe mistrzostwo Polski i PGE Ekstraliga. Wtedy oczywiście ta pewność siebie wzrasta. Zacząłem osiągać wyniki, jakich ode mnie oczekiwano. Mimo wszystko robię wszystko, by być jeszcze lepszym.
Tytuł młodzieżowego mistrza Polski dużo u ciebie zmienił? Zmotywował do jeszcze cięższej pracy?
Tak, każde dobre zawody napędzają zawodnika. Turniej w Krośnie bardzo mi pomógł i być może na tym mistrzostwie dojechałem do końca sezonu z taką frajdą z tego, co robię, bo jeszcze w kwietniu czy maju to wyglądało.
Postanowiłeś, że zostajesz w Sparcie na kolejny sezon. Był poruszany temat powrotu do Ostrowa?
Nie było u mnie takiej myśli, by ponownie zmieniać klub. Dobrze czuję się w Sparcie, chciałem zostać w PGE Ekstralidze i zamierzam w niej jeździć jak najdłużej.
Jakie cele stawiasz sobie na ten rok?
Na pewno cele zostały już wyznaczone, ale nie chcę mówić o nich głośno, lecz zostawić je dla siebie. W spokoju zamierzam je realizować.