Przed decydującym turniejem Grand Prix Jason Doyle ma 14 punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji Patrykiem Dudkiem. W Melbourne wszystkie oczy skierowane będą na Australijczyka. - To jest jak ból głowy, z którym nie można sobie poradzić. Nie można przestać o tym wszystkim myśleć - mówi o otaczającej go presji Doyle, cytowany przez speedwaygp.com.
- Australia to mój kraj, co sprawia, że turniej w Melbourne będzie dla mnie wyjątkowy. Nigdy nie myślałem, że będę miał okazję do startu w Grand Prix w moim państwie, nie mówiąc nawet o możliwości wywalczenia mistrzostwa świata przed moimi kibicami - dodaje.
32-latek mistrzostwo świata mógł przypieczętować już w przedostatnim turnieju tegorocznego cyklu. Świętowania w Toruniu jednak nie było. - Wiadomo, że tytuł chce się wywalczyć jak najszybciej. Gdy skończyłem Grand Prix w Toruniu, byłem trochę poddenerwowany moją postawą. Potem uświadomiłem sobie jednak, że 10 punktów na trudnym terenie nie było złym wynikiem. To był wymagający turniej. Chociaż na Motoarenie straciłem kilka punktów, to i tak mam 14 oczek przewagi na Dudkiem przed decydującymi zawodami - komentuje.
Kluczem do sukcesu w Grand Prix jest regularne punktowanie na wysokim poziomie. Doyle w dążeniu do triumfu w cyklu kierował się dwoma żelaznymi zasadami. - Widziałem opinie mówiące, że aby zostać mistrzem świata, trzeba jeździć twardo, ale przy tym mądrze. Oczywiście można też jechać ostrzej, wygrać trzy turnieje Grand Prix z rzędu, a potem zaliczyć wypadek i zakończyć sezon, nawet nie ocierając się o mistrzostwo świata - przyznaje Doyle.
ZOBACZ WIDEO Nowe pomysły na walkę z dopingiem w sporcie żużlowym
[color=#000000]
[/color]
2 zasada : patrz punkt 1