Na pełnym gazie to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca, trenera, ale i też cenionego eksperta.
***
Jestem zadziwiony wypowiedzią prezesa Speedway Ekstraligi, Wojciecha Stępniewskiego, który zdaje się bagatelizować próbę przekupstwa zawodnika Wybrzeża Gdańsk. Stwierdził, że "mówienie o korupcji w sporcie żużlowym jest przedwczesne". Wobec dowodów i informacji, jakie zebrano do tej pory, można odpowiedzieć z pełną stanowczością, że taki problem niestety istnieje. Bagatelizowanie tej sprawy przez władze żużla byłoby bardzo dużym błędem.
Chwalę jak tylko mogę Kacpra Gomólskiego, który nie przyjął oferowanych mu stu tysięcy złotych. Pokazał, że ważniejsze niż szybko zarobione pieniądze, mogą by pewne zasady. On i jego doradcy dobrze zrobili, nagrywając i nagłaśniając całą sprawę. Jeśli chcemy uporać się z takimi aferami w żużlu, musimy o nich głośno mówić, a nie chować głowy w piasek.
Pewnie jak wszyscy kibice, zastanawiam się, co motywowało sponsora, który poszedł do zawodnika. Czy mógł zrobić to samemu, nie mając nad sobą kogoś, kto mógł mu to zlecić? Jeśli działał sam, to jaki miał w tym interes. Jest aż tak wielkim fanem toruńskiego klubu? Pytań jest wiele. Mamy na szczęście XXI wiek, rozwiniętą technologię i służby, które powinny sobie z taką sprawą poradzić. Liczę, że nic nie zostanie zamiecione tu pod dywan.
Co do korupcji w żużlu, to jej przypadki zdarzają się od początku istnienia tej dyscypliny. Czterdzieści czy dwadzieścia lat temu też dochodziło do różnych sytuacji. Mówienie więc, że problem ten dotyczył piłki nożnej, ale nigdy naszej dyscypliny, jest błędne.
Jestem daleki od oceniania czy sponsor, który próbował przekupić zawodnika Wybrzeża, mógł mieć coś wspólnego z toruńskim klubem. Nie chcę zagłębiać się w ten temat. Gdyby okazało się jednak, że działacze maczali w tym palce, to należałaby się surowa kara. Nie mam na myśli finansowej, ale degradację.
Jan Krzystyniak
ZOBACZ WIDEO Sparta Wrocław nie szkoli? Andrzej Rusko zaprzecza tej teorii