Lwim pazurem to felieton Mariana Maślanki, byłego prezesa Włókniarza Częstochowa, a obecnie cenionego eksperta.
***
Uważam, że zbliżający się okres transferowy będzie dziwny. Są oczekiwania i nadzieje na sporo ruchów transferowych, ale moim zdaniem wielu zawodnikom - nawet mimo chęci - zmiana barw klubowych wcale nie przyjdzie tak łatwo. Zamiarów i przymiarek będzie sporo i pewnie o tym usłyszymy, ale rewolucji nie przewiduję.
Na razie mamy dwa ważne wydarzenia. Odejście Jarosława Hampela z Falubazu i Szymona Woźniaka ze Sparty. Pierwszy ma iść do Fogo Unii, co chyba wynika z obserwacji działaczy, że Peter Kildemand nie radził sobie zbyt dobrze. Zamiana na Polaka, który nie będzie obciążony startami w Grand Prix, jest bardzo korzystna. Samemu Jarkowi łatwo nie będzie, bo trafi do naprawdę mocnego teamu. Może to jednak dobrze?
Co do Woźniaka, to dla mnie nie ma mowy o zaskoczeniu. Wiedziałem, że odejdzie i zastanawiałem się tylko nad kierunkiem. Szymon w trakcie sezonu na pewne tematy wypowiadał się bardzo inteligentnie, ale dało się odczuć, że ma serdecznie dość czekania. Wyraźnie czuł, że stracił część rozgrywek.
Czekamy na kolejne ruchy. W potrzebie jest wiele klubów, ale mam wrażenie, że nie dla wszystkich wystarczy zawodników. Nie chodzi nawet o to, że ktoś będzie wielkim przegranym, bo to okaże się dopiero po sezonie. Gdzieś będzie jednak na pewno poczucie, że cele nie zostały zrealizowane.
Ile będzie takich klubów? Wiele zależy od tego, w jakim stopniu zostanie rozebrany ROW Rybnik. Moim zdaniem wszyscy z tego klubu nie odejdą, bo to solidna marka. Uważam, że determinacja powrotu do elity będzie duża i kilku żużlowców na to pójdzie. A to nie jest dobra wiadomość dla tych, którzy polują na rynku.
Marian Maślanka
ZOBACZ WIDEO Prezes PGE Ekstraligi chwali Włókniarza Częstochowa