Wrocławianie z pewnością spodziewali się lepszej postawy od Vaclava Milika w najważniejszym spotkaniu tego sezonu PGE Ekstraligi. Tymczasem Czech w rewanżowym meczu finałowym Betard Sparta Wrocław - Fogo Unia Leszno kompletnie się pogubił. 24-latek w czterech wyścigach zdobył jedynie trzy punkty z bonusem.
- Miałem takie ustawienia, jak na treningu. Jechałem na tym samym silniku, co w Lesznie. To jest naprawdę dobra jednostka.W rewanżu nie mogłem się w ogóle spasować. Wskoczyłem na drugi motocykl i też nie mogłem znaleźć ustawień. Może ja źle pojechałem? Sam nie wiem, bo się tak gubiłem, że trudno powiedzieć - wytłumaczył Milik w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl.
Punktów Czecha bardzo zabrakło Betardowi Sparcie w decydującym o mistrzostwie Polski pojedynku z Fogo Unią. Byki triumfowały w dwumeczu 94:86 i sięgnęły po 15. w historii leszczyńskiego klubu złoty medal DMP. - To był bardzo ciężki mecz. Unia była lepsza. Na początku nam pasowało, później pogubiliśmy się i traciliśmy punkty. Gratulacje dla rywala. W przyszłym roku będziemy chcieli wywalczył złoto - skomentował Milik.
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego