Piotr Protasiewicz zna przyczynę porażki Falubazu z Unią w półfinale PGE Ekstraligi

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Piotr Protasiewicz gotowy do biegu
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Piotr Protasiewicz gotowy do biegu

Piotr Protasiewicz nie błyszczał w półfinale z Fogo Unią. Zawodnik Falubaz zdaje sobie z tego sprawę, ale mówi też, że największy wpływ na porażkę w dwumeczu miał wynik pierwszego spotkania w Lesznie.

Piotr Protasiewicz mówi, że o porażce Falubazu Zielona Góra w półfinale z Fogo Unią Leszno (40:50, 45:45), zadecydowało wiele czynników. Kluczowe znaczenie miała jednak porażka w pierwszym spotkaniu. - Zrobiliśmy, co mogliśmy - wyjaśnia zawodnik. - Na tyle nas było stać w dwumeczu. Niestety odbił się czkawką pierwszy mecz w Lesznie, przegrany jednak zbyt wysoko. Pogoda też nie pomogła, cały tydzień trenowaliśmy w zupełnie innych warunkach. Wiedzieliśmy, że musimy atakować od pierwszego biegu. W pewnym momencie strata wynosiła łącznie 18 punktów i to była bardzo ciężka sytuacja. Nie udało się, trzeba z tym żyć.

Kapitan zielonogórskiej ekipy zdaje sobie sprawę, że w półfinale mógł pojechać lepiej. - Nie odjechałem jakiegoś genialnego spotkania, nie da się ukryć. Pamiętajmy jednak, że aktualnie jestem doparowym. Jest mi trudniej, choć generalnie obojętne mi to, z jakim numerem jadę. Jakieś tam punkty zrobiłem, starałem się jak mogłem. Do tego słabszy dzień Jasona Doyle'a i wynik jest taki, a nie inny. Przegraliśmy z wyrównanym zespołem, który ma świetnych juniorów - zauważył.

Protasiewicz narzekał też na pogodę. - Deszcz mocno utrudnił nam życie. Powiedzenie o torze równym dla wszystkich jest jak najbardziej na miejscu. Tylko jak się dopasuje do toru pewne ustawienia, a następnie trzeba wywracać wszystko do góry nogami, to niestety nie pomaga. Trzeba z pokorą przyjąć tę porażkę. Jak już nas pokonali, to niech będą mistrzem Polski - stwierdził Protasiewicz.

Przed rewanżowym spotkaniem sporo uwagi poświęcano juniorom z Zielonej Góry, którzy ostatnio jeździli poniżej oczekiwań. Czy zatem kapitan drużyny zadeklarował pomoc młodym zawodnikom? - Oni mają dużo swojego sprzętu. Mój mechanik jest też przy okazji mechanikiem klubowym. Tonder pojechał świetne zawody, gdyby tak w Lesznie się zaprezentował to pewnie wszystko rozstrzygałoby się w ostatnim biegu u nas. Presja na pewno też była, choć u mnie akurat inaczej to wygląda. Pod presją jeżdżę od 27 lat - zakończył zawodnik.

[b]ZOBACZ WIDEO Doyle wylądował pod bandą. Zobacz skrót meczu Wolverhampton - Swindon [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]

[/b]

Komentarze (41)
Komentator Widmo
12.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No i wszystko jasne. Najpierw tor w Lesznie winny teraz domowy. No i oczywiście pogoda winna. Teraz już PePe rozgrzeszony cienias jeden. 
avatar
sympatyk żu-żla
12.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
P.Piotrze nie wyszedł dwumecz, Jakie powody zaistniały w kubie za pewno wiedzą. Należy wyciągnąć wnioski ,Aby brąz mieć w kieszeni.Gorzowem tez łatwo nie będzie. 
avatar
yes
12.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Kluczowe znaczenie miała jednak porażka w pierwszym spotkaniu" - prawda!
Gdyby Falubaz wygrał pierwszy mecz w Lesznie (a nawet zremisował), to przy remisie w rewanżu - jechaliby w finale 
avatar
Sebol
12.09.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ja Protasa za rok dwa widzę na trenerce w Falubazie. A Falubazowi jest ktoś taki potrzebny jak cholera. Starczy mu już tego ścigania, będzie miał więcej czasu dla syna w robieniu kariery sporto Czytaj całość
avatar
dropsss
12.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie no przeciej jeden przegral a drugi zaledwie zremisowal .