Dziesięć punktów przewagi to dużo i mało. Właśnie taka odpowiedź najczęściej pojawia się w kontekście wyniku, jaki wypracowali sobie leszczynianie przed niedzielnym rewanżem w półfinałowym starciu. - Ja tę opinię podzielam - przyznaje Roman Jankowski. Szkoleniowiec Fogo Unii nie obawia się o to, że Marek Cieślak zaskoczy jakoś gości przygotowaniem nawierzchni. - Wiadomo, że geometrii naszego toru nie zmienimy i ta będzie inna w Zielonej Górze. Nawierzchnię toru mamy jednak podobną z drobnymi różnicami. Na czwartkowym treningu była ona przygotowana właśnie tak, jak wydaje nam się, że przygotują ją rywale. Nie powinni nas zaskoczyć w niedzielę. Jedziemy tam dobrze przygotowani - zapewnia Jankowski.
Leszczyńscy kibice zapewne jednak obawiają się o formę swoich liderów, jak również o dyspozycję Petera Kildemanda. Duńczyk w pierwszym półfinałowym starciu był najsłabszym ogniwem Fogo Unii. - W tygodniu zanotował dobry występ w swojej rodzimej lidze. Wierzę, że teraz Peter złapał przysłowiowy wiatr w żagle i jestem pewny, że drugiego tak słabego występu nie powtórzy - przyznaje szkoleniowiec.
Kolejną zagwozdką jest forma Emila Sajfutdinowa, który również słabo jak na swoje możliwości pojechał w pierwszym meczu. Zdobył tylko 7. Punktów. - Emil, Pawlicki czy Grzegorz Zengota to nasi liderzy. Liczymy na ich wiedzę i doświadczenie. Nie ulega wątpliwościom, że to oni mają ciągnąć wynik drużyny. Nie napinamy się jednak na to spotkanie. Podchodzimy do niego na odpowiednim luzie. Tak jak do spotkań ligowych. Trzeba pamiętać, żeby nie naciągać struny za mocno, bo efekt może być całkiem odwrotny od oczekiwanego - twierdzi Roman Jankowski.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody dla PGE Ekstraligi i Nice 1.LŻ
Dzisiaj w Lublinie (przy innym wyniku pierwszego meczu) w najniższej lidze decydował ostatni Czytaj całość