Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Lektura Mrozka daje do myślenia. Chce rozsadzić ligę od środka (felieton)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek oraz zawodnicy ROW-u Rybnik
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek oraz zawodnicy ROW-u Rybnik

W sprawie Grigorija Łaguty już nie chodzi o zawodnika, ale o to, by maksymalnie przeciągnąć sprawę. Najlepiej do wiosny przyszłego roku, kiedy ruszy sezon 2018. Chodzi o to, żeby nie dać Ekstralidze Żużlowej szansy na wyrzucenie ROW-u z ligi.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP SportoweFakty.

***

- Ja tu widzę niezły burdel - mówił Jerzy Stuhr w jednej z kultowych scen Seksmisji, a ja powtarzam te słowa, mając na myśli, to co dzieje się w żużlowej PGE Ekstralidze. Bo też wszyscy siedzimy na minie, modląc się, żeby wyniki kolejnych spotkań ułożyły się tak, żeby ewentualna weryfikacja wyników ROW-u Rybnik nie pociągnęła za sobą drastycznych zmian. Teraz trzymamy kciuki za to, żeby w niedzielę, w meczu Cash Broker Stal Gorzów - Betard Sparta Wrocław, nie było wyniku 47:43. Później będziemy trzymali kciuki za to, żeby nie doszło do barażu, bo musiałby w nim jechać MRGARDEN GKM Grudziądz. A jakby jeszcze przegrał, to potem chyba prosilibyśmy samego Boga, żeby już lepiej żadnej weryfikacji nie było, bo nie wiedzielibyśmy, jak się z tego wszystkiego wyplątać.

Od ponad dwóch miesięcy słyszę wciąż, że jak będzie trzeba, to Ekstraliga Żużlowa skasuje punkty Grigorija Łaguty i zweryfikuje wyniki ROW-u. Problem w tym, że to są tylko słowa, bo praktyce nie dzieje się nic. To jak to w końcu jest? Tylko sobie o tym cięciu gadamy, czy naprawdę tniemy.

[b]ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego

[/b]

W POLADA (polska antydopingówka) powiedzieli mi, że nie można niczego uciąć, dopóki nie będzie, chociaż nieprawomocnego wyroku. Ten wyrok może zapaść 12 września, ale równie dobrze za miesiąc, dwa albo nawet w przyszłym roku. Łaguta będzie grał na zwłokę, bo jemu wszystko jedno. I tak nie uniknie kary, a tymczasowe zawieszenie zostanie zaliczone na jej poczet. ROW też będzie grał na zwłokę, bo przeciągnięcie sprawy w nieskończoność jest dla klubu jedynym ratunkiem.

Nie stanę teraz w grupie tych, którzy plują na zawodnika, ale przede wszystkim na prezesa Krzysztofa Mrozka, choć pokusa jest, bo raz omal nie stanęliśmy w ringu. Na sekundanta prosiłem Wojciecha Stępniewskiego, prezesa Ekstraligi. Wracając do sedna, czyli do Mrozka i Łaguty, w ciemno można było założyć, jak się ci dwaj zachowają. Pewnie, że Mrozek przesadza i przegina, ale takie jego prawo. Swoją drogą obawiam się, że najgorsze wciąż przed nami. Wystarczy zajrzeć do szuflady biurka prezesa, by zobaczyć, co czyta. Mój szpieg zauważył tam "Poradnik górnika strzałowego". Jest o zakładaniu ładunków wybuchowych i takie tam. Mrozek jak nic szykuje zamach na Ekstraligę. Będzie ją chciał rozsadzić od środka.

Co może zrobić Ekstraliga, żeby uchronić się przed zamachem Mrozka? Dwa miesiące temu mogła wszystko. Powtórzę za ekspertami, że mogła, nie patrząc na konsekwencje, skasować punkty Rybnika i przekazać je innym. Wtedy jedynym wrogiem byłby ROW, bo dziś jest tak, że, jak się w lidze nie poukłada, to za chwilę może dojść do ostrego sporu z większą liczbą klubów. Sparta, Stal, Get Well, GKM, to jest grono potencjalnych niezadowolonych. Prawda, że duże?

Ciekawe, jak to będzie wyglądało, gdyby dajmy na to, do weryfikacji doszło w marcu 2018 roku. Co wtedy? Wyrzucą ROW? Doproszą Get Well? A co zrobią z MRGARDEN GKM, jeśli po drodze przegra baraż? A jeszcze może być Stal dopominająca się powtórki finału. Jeśli ten scenariusz się ziści, to powtórzymy za Stuhrem, że "widzimy niezły burdel". Mrozek, choć jego zachowanie może irytować i wkurzać, nie będzie z pewnością jedynym winnym takiej sytuacji.

PS1: Jan Krzystyniak już powiedział, ale powtórzę za nim, że trener kadry nie może gadać, że najlepsza na juniora jest lewatywa. W ogóle to szkoleniowiec zespołu mówiący, że nie ma dobrych juniorów sam pod sobą dołki kopie.

PS2: Jeszcze kamyczek do ogródka Jacka Frątczaka, który niczym Hitchcock budował napięcie przed spotkaniem z właścicielem Get Well Przemysławem Termińskim. Mówił, że jak w piątek rano wyjeżdżał do Torunia, to nawet jego żona nie wiedziała, że coś podpisze. Pora napisać, że ja wiedziałem. Powiedziałem Frątczakowi, że zostanie w Get Well na długo przed rozwiązaniem. Sporo rozmawialiśmy, więc zauważyłem, że wrócił, poczuł krew i już tego nie zostawi.

Niektórzy mówią, że Frątczak jest zwykłym pajacem, ale mnie kompletnie nie przeszkadza to, że robi wokół siebie specjalną otoczkę. Sport musi iść w parze z show. Chcę, żeby za rok Frątczak znowu wskoczył na bandę. Z drugiej strony ciekawe na co (czytaj - na którą ligę) się z Termińskim umówił?

Źródło artykułu: