W pierwszym meczu półfinałowym PGE Ekstraligi drużyna Betard Sparty Wrocław pokonała na własnym torze Cash Broker Stal Gorzów 47:43. Już w trakcie tego spotkania goście i komisarz toru mieli pewne zastrzeżenia co do stanu wrocławskiej nawierzchni. Z tego powodu odbywała się dodatkowa kosmetyka, nad którą czuwał komisarz Jacek Woźniak. Największym problemem była koleina na wejściu w pierwszy łuk.
Woźniak w trakcie prac torowych konsultował się z Krzysztofem Gałańdziukiem, który pełnił funkcję kierownika zawodów. Obok niego pojawiał się też Krzysztof Orzeł z gorzowskiej Stali. Zwracał on uwagę, że nawierzchnia się rozwarstwia.
- Nie uczestniczyłem w tych rozmowach. My robiliśmy swoje. Tor był po opadach, ledwo co udało nam się zorganizować trening i to poskutkowało. Tor nie był trudny, był taki sam dla obu ekip. Zresztą mówili o tym Tai Woffinden i Bartosz Zmarzlik, że nie było większych problemów z jazdą. Nie było żadnego upadku - komentuje menedżer Rafał Dobrucki.
Ekstraliga Żużlowa wszczęła jednak postępowanie wyjaśniające w sprawie sposobu przygotowania toru na niedzielny mecz. Betard Sparcie nie tylko grozi kara finansowa. Konsekwencje mogą zostać wyciągnięte również wobec osób, które odpowiadały za prace torowe. Na niekorzyść klubu z Dolnego Śląska działa fakt, że otrzymał już dwie kary w zawieszeniu za błędy popełnione przy szykowaniu nawierzchni.
Jak surowe mogą być kary? Tego nie wiadomo. Ostatnio trener Mirosław Korbel oraz toromistrz z Rybnika Piotr Kuśka otrzymali aż 9-miesięczne bezwzględne zawieszenie za niestosowanie się do zaleceń komisarza toru. - Tyle, że my się stosowaliśmy do zaleceń. Warunki były takie jakie były, wszystko odbywało się za zgodą czy też poleceniem komisarza i sędziego - dodaje Dobrucki, który nie obawia się, że zostanie na niego nałożona kara zawieszenia, podobna do tej jaką otrzymał szkoleniowiec z Rybnika.
[b]ZOBACZ WIDEO Doyle wylądował pod bandą. Zobacz skrót meczu Wolverhampton - Swindon [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]
[/b]
Wszak tor regulaminowy nie był !!!!