Ryszard Kowalski jest oburzony tym, że Emil Sajfutdinow zabrał jego silnik do innego tunera. Dlaczego? - Chodzi o to, że każdy tuner ma swoje tajemnice i patenty, które sprawiają, że jego silniki są szybkie i pożądane na rynku - mówi nam mechanik Jacek Filip. - W przypadku Sajfutdinowa, a trochę znam ten temat, chodziło o krzywkę, czyli część wkładaną do silnika. Po akcji Emila jest dla mnie jasne, że ktoś inny ją podrobi.
- W światku żużlowym jest taka niepisana umowa, że jeśli zawodnik robi silniki u danego tunera, to do niego jeździ też na serwisy - komentuje Filip. - Nie wozi ich do nikogo innego, bo to jest nieetyczne. Świadczy też o braku inteligencji i kultury technicznej. Zawodnicy jednak często łamią te ustalenia. Brakuje lojalności i tego, o czym mówiłem wcześniej. Rozumiem oburzenie Ryszarda, tym bardziej, że chciał odkupić swój silnik od Emila. Jednak zawodnik, choć jego zdaniem to nie jechało, zachował sprzęt dla siebie i zrobił to co zrobił.
Znalezienie mechanika, który podjął się otwarcia silnika Kowalskiego nie było specjalnie trudne. - Wśród tunerów zawsze jest pokusa, żeby sprawdzić silnik konkurencji - tłumaczy Filip. - Sam kiedyś otwierałem silniki Petera Johnsa, żeby zobaczyć, co tam jest. Nic wielkiego tam nie było, ale musiałem sprawdzić. Teraz Kowalski jest na fali, więc innych interesuje, co on tam ma. W ciągu kilku godzin mogą skopiować coś, na co Ryszard pracował dłuższy czas.
Akcja żużlowca Fogo Unii Leszno nie powinna jednak zaszkodzić Kowalskiemu. - To, że ktoś inny ma jego krzywkę nie znaczy, że teraz wszyscy od Ryszarda uciekną - komentuje Filip. - Kowalski zainwestował naprawdę duże pieniądze w to, żeby wejść do światowej czołówki tunerów. On jest teraz w tej wielkiej czwórce. Trzymam kciuki, żeby utrzymał się w niej jak najdłużej.
ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca kierownika startu
Z tego co wiem, poganiacze (pogromcy) bydla nie musza byc zbyt inteligentni.