Na pełnym gazie to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca, trenera, ale i też cenionego eksperta.
***
Absolutnie nie sugerowałbym się wynikiem z początku tego sezonu, gdy Unia rozbiła Falubaz 64:26. Ten mecz to już historia. Historią jest już też tamta forma zawodników z Leszna. Wtedy gospodarze odjechali najlepszy mecz w tym roku. Później tak dobrze już nie było i Unia jako czwarta drużyna w tabeli awansowała do play-offów.
Powiem szczerze, że końcowy układ tabeli odzwierciedla chyba prawdziwą siłą tych drużyn. Falubaz, który jest pierwszy, wygląda dla mnie na najmocniejszego. Marek Cieślak wiedział najwyraźniej co robi, bo forma jego zespołu przyszła tuż przed najważniejszą fazą sezonu. Zapytano mnie ostatnio, czy nasz selekcjoner powinien obawiać się Unii. Odpowiedziałem, że raczej nie. Uważam, że on się śmieje pod nosem, że trafił właśnie na tego rywala. Teraz może srogo zrewanżować się za lanie z wiosny tego roku.
Obawiam się, że za kilkanaście dni będę musiał przyznać się do błędu. Przed sezonem typowałem przecież, że Unia sięgnie po mistrzostwo. Tymczasem może się okazać, że przegra łatwo ten półfinał. Niestety, ale z takim niemrawym na wyjazdach Kołodziejem, szukającym w sprzęcie Zengotą czy Kildemandem, który teraz uszkodził swój palec, trudno o optymizm.
Usłyszałem opinię, że wygraną w dwumeczu mają zapewnić leszczynianom juniorzy. Trudno mi w to uwierzyć. Kubera i Smektała jadą ostatnio w kratkę. Popatrzmy zresztą jakich seniorów ma Falubaz. Nie chce mi się wierzyć, by ci zdolni młodzieżowcy mieli znaleźć sposób na Hampela, Dudka czy Doyle'a. Jak zielonogórzanie osiągną niezły wynik w Lesznie, rewanż może być już tylko formalnością.
Jan Krzystyniak
ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca kierownika startu